Ewelina Dyda: Niekończąca się opowieść
Sylwia Siedlecka, Szczeniaki, Wydawnictwo W.A.B.
Na okładce debiutanckiego zbioru opowiadań Sylwii Siedleckiej wydawca umieścił obraz Juliena Pacaud „Autoroute Zero”. Przedstawia on dwa krzyżujące się ze sobą wiadukty na tle błękitnego nieba z kłębiastymi chmurami. O wiadukty oparte są dwie dziewczynki w zielonych sukienkach, różniące się kolorem włosów – jedna jest szatynką, a druga przez naturę została obdarzona ognistoczerwonymi kosmykami. W tle majaczy betonowy blok z rzędem jednakowych okien, sprawiający wrażenie nieukończonego i niezamieszkałego. O balustradę jednego wiaduktu wsparta jest drabina, do której prowadzi kolejka utworzona z pogrążonych w szarości ludzi. Część z nich już przebyła drogę dzielącą podnóże wiaduktu od balustrady i na górze stanowi przedłużenie szarej kolejki z dołu. Podłoże pod wiaduktami ma odcień ognistego szkarłatu i właśnie w kierunku kuszącej czerwieni spada pierwsza osoba z kolejki na górze. Można powtórzyć za Ernestem Bryllem pytanie: „Za czym kolejka ta stoi?”. Czy są to samobójcy, którzy akurat w tym samym czasie przypadkowo wybrali to samo miejsce samobójczej śmierci? A może są to adepci jakiejś nowej religii, których ogarnęło zbiorowe szaleństwo skutkujące grupową śmiercią?
Można tylko snuć domysły, bo z obrazu się tego nie dowiemy. Możemy jednak wywnioskować, że ich czyn jest co najmniej niejednoznaczny. Dziewczynka o ciemnych włosach patrzy na spadającego człowieka w uniesieniu i zachwycie, tak jakby nie zdawała sobie sprawy co stanie się z nim kiedy ciałem dotknie purpury podłoża ścielącego się pod wiaduktem. Dziewczynka nie widzi śmierci, lecz ten cudowny moment oderwania się od rzeczywistości i lot wolności. Być może właśnie śmierć utożsamia z chwilą zupełnego oderwania się od szarości życia, dlatego też nie napawa ona ją lękiem, lecz zachwyca. Druga dziewczynka jest natomiast przerażona, ale nie widokiem śmierci, lecz tym, co wyraża jej towarzyszka. Temu przerażeniu towarzyszy szok wywołany myślą, że można śmierć potraktować z uniesieniem i zachwytem. Rudowłosa dziewczynka zdaje się być tą pragmatyczną i rozsądną, która w śmierci widzi zanik czynności życiowych, a nie moment cudu i tajemnicy. Obie dziewczynki reprezentują dwie postawy – marzycielską, potrafiącą się zafascynować momentem tragicznym, czy nawet banalnym oraz postawę pragmatyczną, zdroworozsądkową, a nawet zgorszoną innością.
Wybór akurat takiego obrazowego komentarza do prozy Siedleckiej nie był przez wydawcę z pewnością przypadkowy. Bohaterowie debiutanckiego zbioru opowiadań autorki to ludzie noszący cechy ciemnowłosej dziewczynki z obrazu Pacaud. Każdy bohater na swój sposób zetknął się ze śmiercią, przemijaniem, ale też kalectwem czy chorobą. Podobnie jak dziewczynka z malarskiej wizji widzą w tym, co im się przydarza coś fascynującego, coś co stanowi zalążek opowieści, historii, którą należy opowiedzieć. I tak mamy niezwykły zapis przeżyć bliźniąt syjamskich posiadających jeden kręgosłup. Mimo że historia zmierza do tragicznego finału, jeden z braci umiera, to nie można oprzeć się wrażeniu, że jest to jeden z najbardziej przejmujących literackich opisów umierania w polskiej literaturze ostatnich lat. Do tego opisany językiem oszczędnym, skupionym na rejestracji kolejnych etapów obumierania jednego z braci. Swoją opowieść ma także staruszek, który oprócz garnituru na własny pochówek, przechowuje także wspomnienie o wuju Edwardzie. Historia, którą opowiada o wujku jest także pretekstem do opowieści o własnym dzieciństwie i młodości. Bo opowiadania Siedleckiej mają to do siebie, że nie zamykają w swych ramach jednej historii, są jak szkatułki, z których mogą ukazać się kolejne, zawierające ciekawą opowieść. Najbardziej widać to w opowiadaniu „Anna i inne”, w którym narrator będący pisarzem, dyktuje swojej asystentce powieść (oczywiście mieszczącą w sobie historię czyichś losów), a w przerwach między dyktandem opowiada o losach swojej babki, która została uwięziona przez hitlerowców. Cytuje jej listy pisane do męża, a także opowiada trochę o sobie.
Co dzieje się po śmierci z nieochrzczonymi dziećmi? Okazuje się, że narrator opowiadań Siedleckiej również na tak postawione pytanie zna rzetelną odpowiedź. Nieochrzczone dzieci nie idą do piekła. To byłoby zbyt banalne, one są do piekła odwożone autobusami. I wbrew powszechnemu mniemaniu piekło nie znajduje się na dole, lecz na górze. Dzieci muszą w nim pracować, a kary jakie tam się w stosunku do nich stosuje znakomicie obrazuje fakt stawiania przez nie dziecięcych budowli, które w momencie ukończenia i ogromnej dziecięcej satysfakcji popadają w ruinę niczym domek z kart pod wpływem nieostrożnego dotknięcia. Płacz i zawód ogarnia wtedy piekło. Na dobrą sprawę, to takie dzieci są kłopotem dla Boga i w zasadzie nie wie on co ma z nimi zrobić. Jest to jedyne opowiadanie Siedleckiej, którego tematyka wybiega poza granicę śmierci, ale jednocześnie świadczy o tym, że autorka penetruje różne wymiary i płaszczyzny w poszukiwaniu tematu.
A tematem może się także stać los reliktu dawnych czasów, czyli dzieje pewnej meblościanki wpisane w opowieść o rodzinie, dorastaniu, zmianie priorytetów, potrzeb, co w konsekwencji prowadzi także do wymiany meblościanki na nowszy model mebla.
Również kalectwo nie pozbawia bohaterów Siedleckiej predestynowania do posiadania ekwipażu interesujących przeżyć – mają je zarówno karzeł, będący synem prostytutki i występujący w pokazach cyrkowych, jak również dziewczynka bez stopy, marząca o karierze baletnicy.
Na kompozycję tomu opowiadań składają się dwie części: „Szczeniaki” oraz „Starszaki”. Próżno szukać tytułowego opowiadania w zaproponowanym zestawieniu (jak to ma zwykle miejsce w przypadku wzorcowych tomów opowiadań), gdyż tytuł to właśnie nazwa pierwszej części tomu, w którym zgrupowane są wcześniejsze opowiadania autorki. Bardziej dojrzałe zawarte są w części „Starszaki”. Tematem kilku z nich jest tajemnica oraz potencjał, jaki się za nią kryje. Wie o tym z pewnością Lena, bohaterka opowiadania „Theo” która z poszlak i domysłów kreuje wizerunek mężczyzny, porzuca dla niego dwóch kochanków i wyrusza w podróż, aby go odnaleźć. Lena zdaje sobie sprawę, że potencjalność ukryta za tajemnicą, niewiadomym, to zapowiedź jakiejś historii. Autorka wykorzystuje ją również w opowiadaniu „Blizna”. Tajemnica blizny żony kryje historię, której być może jej mąż nie chciał poznać.
Czytając opowiadania Siedleckiej nie da się nie zauważyć, że według autorki wszystko kryje w sobie potencjalną opowieść – od ludzi po sprzęty. Jeśli ktoś tak patrzy na świat, żyje zapewne w realiach niekończącej się opowieści. A jeśli przy tym predestynowany jest do roli pisarza, to z pewnością tematów nie powinno mu długo zabraknąć. Ponadto jeśli przyjąć, że literatura ma odsłaniać nie odkryte dotąd obszary, to trzeba przyznać, że Siedlecka z należytą dokładnością eksploruje różne płaszczyzny i wymiary w poszukiwaniu tematu swoich historii. Oby ich długo nie zabrakło.