15 wrz

Aleksandra Tetera: Czary-mary, gdzie się nasze sny podziały?

Małgorzata Strękowska – Zaremba, Złodzieje snów, Nasza Księgarnia

            Człowiekowi może zabraknąć odwagi, cierpliwości lub czasu, a właściwie wszystkiego. Niekiedy zdarza się, że zaczyna brakować nam snów. Tracimy je z różnych przyczyn, dezerterują z własnej woli lub są skradzione. Zostaje nam po nich puste miejsce w głowie, otchłań cierpiąca na bezsenność. Kiedy ta senna choroba dotyka osób dorosłych, sprawa jest prosta, a raczej banalna. Dorosły udaje się zazwyczaj po receptę do lekarza, połyka pastylki na sen, a jeśli to nie działa to zapomina, że kiedykolwiek cokolwiek mu się śniło. Dzieci trudniej godzą się ze stratą. W książce „Złodzieje snów” Małgorzaty Strękowskiej-Zaremby, mała Basia nie daje za wygraną. Wraz z bratem wyrusza w poszukiwaniu swych utraconych snów, a w podróży tej spotyka ją szereg zaskakujących przygód, zupełnie jak we śnie… „W barze, na skraju talerza z resztkami rosołu usiadła wielka mucha. Rozejrzała się ukradkiem, nie zauważyła nic niepokojącego, więc zaczęła spijać zupę, głośno chłepcząc”.
Oprócz brata Bartka na drodze do snów towarzyszą małej bohaterce bajeczne stworzenia, czyli mysia Klisia i Karolek o pseudonimie Karaluch (a może na odwrót?). „Złodzieje snów” to  bajka przekorna, bo autorka powtarza w niej często, że „to wcale nie była bajka”. No, ale na szczęście, na ostatniej stronie Basi w końcu udaje się zasnąć, a przynajmniej tak jest narysowane. Ten barwny wachlarz metafor i personifikacji przyozdobiony został ilustracjami Marty Kurczewskiej. Rysunek nadaje kształt słowom. Jest to świat widziany oczyma dziecka, świat cudów, który ożywia przedmioty dotąd martwe: porcelanowe ciała talerzy przeszywa ból, a szyby płaczą od ludzkich oddechów, które skraplają się na nich łzami. Próżno jednak szukać zagubionych snów w marzeniach i wyobraźni. Przyczyna braku snów zazwyczaj tkwi na jawie. W książce Małgorzaty Strękowskiej-Zaremby prawdziwym winowajcą jest rozwód rodziców. To on odbiera dziecku poczucie bezpieczeństwa i skazuje na bezsenne noce.
„Złodzieje snów” poleca portal internetowy ABC Baby, który rozpowszechnia bajkową terapię dla najmłodszych, czyli bajkoterapię. Książka Małgorzaty Strękowskiej-Zaremby doskonale wpisuje się w tę akcję. W ramach bajkoterapii powstało już wiele bajek-pomagajek, których zadaniem jest pocieszyć dzieci w trudnych dla nich sytuacjach emocjonalnych. Literatura wspiera maluchy dobrym słowem podczas choroby, adopcji, śmierci najbliższych osób. Książki dla dzieci okazują się niezbędne szczególnie wtedy, gdy świat dorosłych wcale nie jest tak dorosły jak mogłoby się wydawać i najzwyczajniej w świecie dziecinnieje.
„Złodzieje snów” to bajka nie tylko dla dzieci. Uspokaja i edukuje najmłodszych, ale jest także poradnikiem dla rodziców. To swoiste medium, które zbliża i zespala dwa światy: maluchów i ich opiekunów. Książka jako przyjaciel, do którego młody człowiek zawsze może się zwrócić w sytuacji zwątpienia i zagubienia. A historia o bezsennej Basi jest bajką prawdziwą, bo wydarzyć mogłaby się wszędzie i na pewno zdarzyła się już nie raz.
Nie trudno jest wierzyć w bajki. Na zawarty w nich morał zawsze można liczyć, nawet wtedy, gdy w świecie dorosłych brakuje mądrej puenty.