Janowi Tomkowskiemu, erudycie.
Według mojej żony miejsce erudytów w kulturze można by porównać z tym miejscem, jakie w chrześcijaństwie zajmują ludzie miłosierni. To oczywiste, kultura nie może istnieć inaczej, jak tylko zakorzeniając się w sobie, czerpiąc siły ze swojej dawności i swojej inności. Mniej oczywiste jest to, jaki jest właściwie mechanizm wielkich wzlotów, tworzenia przełomowych arcydzieł, otwierania przestrzeni, odzywania się językami, których nikt przedtem nie wymyślił. Aby wzlecieć trzeba nie tylko mieć skrzydła i machnąć nimi potężnie – trzeba też oderwać pazurki od gałązki, na której się siedziało, oderwać wzrok od bezpiecznego gniazda – bo może już się do niego nie wróci.
Dziwnie się dzieje w kulturze, że nawet ci całkiem bez skrzydeł potrzebują czasem zamanifestować, że już im gniazdo niepotrzebne, że gałązka ich nie podtrzymuje. Read More →