20 wrz

Aleksandra Tetera: Wojna i Paw, Kochanie

Dorota Masłowska, Kochanie zabiłam nasze koty. Noir Sur Blanc, Warszawa 2012.

Kochanie, zabiłam nasze koty rozpoczyna się niemal tam, gdzie dobiega finiszu tzn. pod koniec ostatniego aktu. Motyw to bardziej kinowy niż teatralny, gdyż w filmie powielany bodaj najczęściej. Zresztą, cała powieść jest jeszcze większym kuszeniem dla reżyserów niż poprzednie: Wojna polsko-ruska… i Paw królowej. Oszczędne, dowcipne dialogi, kosmopolityczne motywy i lekkostrawność fabuły sprawiają, że całość aż się wprasza na ekran. Książkę tę dogłębnie poznać można już w jeden wieczór, noc mogłaby się okazać za długa…

Dorota Masłowska postanowiła wziąć pod lupę kolejną klasę społeczną, tym razem – średnią. W jej ironicznym, krzywym zwierciadle odbijają się postaci współczesnych (około) trzydziestolatków. Podstawowym elementem, który odróżnia tę powieść od poprzednich dokonań pisarki, jest miejsce wydarzeń. Tym razem akcja nie rozgrywa się w Polsce, lecz za oceanem. Autorka po raz kolejny postanowiła nakreślić socjologiczną miniaturę, a raczej damską torebkę, z której wysypują się: żel antybakteryjny, instruktor jogi, niedojedzone sushi i samotność w rozmiarze XXL. Read More

18 wrz

Jakub Skurtys: Prześwity

Klara Nowakowska, Ulica Słowiańska. Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, Wrocław 2012.

Czwarta książka Klary Nowakowskiej, wrocławskiej poetki, zaliczanej czasem do generacji „roczników 70.”, nie przynosi rewolucji, ale konsekwentnie i z gracją rozwija nieco zapomniany już idiom. Ulica Słowiańska jest tomem doskonale przemyślanym od strony typograficznej (pokłony dla wydawcy) i przypomina brulion lub intymny dzienniczek. Szara, nienarzucająca się okładka, całość spięta na wzór zeszytu, do tego antykwa Półtawskiego stosowana w XX-leciu – to wszystko składa się na swoistą „książeczkowość”, na łudzącą lekkość tomiku, jakby nakreślony został mimochodem, nieco pensjonarską ręką.

Read More

18 wrz

Aleksandra Słowik: O czterech (nie)pokojach i miejscu pod lasem

Barbara Janas-Dudek, Zakład pracy chronionej. Zaułek Wydawniczy „Pomyłka”, Szczecin 2012.

Mam przed sobą dość pokaźnej grubości książkę poetycką Barbary Janas-Dudek. Składa się na nią: monodram oparty na wierszach, w drugiej części same wiersze z monodramu oraz inne, z monodramem związane pośrednio, a na koniec zbiór prac Macieja Woltmana, który zajął się opracowaniem graficznym dzieła.

Na początek warto przyjrzeć się wstępowi do tomiku pióra Karola Samsela. Tenże poeta i krytyk literacki pisze: „Zakład jest książką o kobietach; mówiąc precyzyjniej o alegoriach kobiet. Więcej: o wykorzystaniu kobiet przez alegorie”. To cenna uwaga. Alegoryczność postaci podkreśla już pierwsza część książki zapisana w formie monodramu. Pokazuje z bolesnym spokojem kobiece postacie zaklęte w czterech schematach jak w czterech kadrach filmu. Scena, na niej odrębne pola: Stanowisko Montażowe – Matka, Stanowisko Półproduktu – Uwodzicielka, Stanowisko Kontroli Jakości – Zakład Psychiatryczny i Stanowisko Wyrobów Gotowych – Urzeczowienie. Read More

16 wrz

Justyna Kasperek: Czaso – Pejzaże

Jerzy Jarniewicz, Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną. Biuro Literackie, Wrocław 2012.

Myśląc o czasie, konieczne jest spojrzenie wielopłaszczyznowe. Jego tak zwany bieg obejmuje bowiem zarówno doznania jednostki, pojedyncze zdarzenia budujące obecność człowieka na Ziemi, jak i otaczającą, obojętną na ludzkie losy zewnętrzność.

Obie te, przenikające się wzajemnie przestrzenie odnajdziemy w zbiorze wierszy Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną Jerzego Jarniewicza. Poeta obok tekstów relacjonujących zdarzenia historyczne, dotyczących istnienia świata, umieścił ludzkie, intymne działania. Życie, ukazane w tych utworach, to zbiór chwil w różnych odcieniach tęczy (i nie tylko), bardziej lub mniej przemyślanych decyzji oraz ludzi, którzy kierują na właściwe tory lub wręcz przeciwnie. Człowiek istnieje wśród otaczających go obcych, nieznanych bytów. Mimowolnie jest świadkiem tworzenia historii, jednocześnie kreując własną mikro-rzeczywistość, tym samym nieustannie potwierdzając swą obecność.

Read More

16 wrz

Janusz R. Kowalczyk: W poszukiwaniu utraconego sensu

ammar, Kocham cię. Przestrzeń Wyobraźni, Warszawa 2012.

W dobie ostrej rynkowej rywalizacji, kiedy coraz to nowsze publikacje wabią oko czytelnika krzykliwymi tytułami i blichtrem kolorowych obwolut, ta książka wydaje się stanowczo inna. Przede wszystkim niczym się do czytelnika nie zaleca. Prosta czcionka tytułu Kocham cię nie przykuwa wzroku, a personalia autora, ukryte pod pseudonimem ammar, pisanym są małymi, ledwo widocznymi literami.

Fotografia na okładce uwieczniła lewy profil twarzy młodej kobiety. Zdjęcie, utrzymane w przymglonych tonacjach czerwieni i ciepłego brązu, rozcinają dwa jasne bliki. Jakby z oczu portretowanej dziewczyny (aktorki Anny Rusieckiej) wydostawało się światło jej duszy.

Tajemnicza sprawa i dopiero przedsmak przygód mentalnych, jakie niesie Kocham cię ammara. Każda kolejna strona książki daje asumpt do intrygujących odkryć. Do prób zgłębienia spraw istotnych, wartych skupionego namysłu.

Read More

14 wrz

Adrian Sinkowski: Pogoda

Zima dławi się błotem. Inny pokój, w którym
inna ty, choć dokładnie tak samo ubrana,
zajęta tym, co zwykle – gazetą, serialem,
resztką zupy – odwracasz się tyłem do okna

na końcu wąskiej kuchni, oparta o ten sam
blat, choć całkiem już inną ręką, z inną twarzą
kręcisz głową na boki, na zmianę: góra, dół,
dół, góra, tak zupełnie – powiedz coś – bez słowa,

inaczej niż ty – powiedz proszę – którą miałem
tyle lat w pamięci, to ty? Zima wychodzi
spod chodnika, zza kiosku, tu, w pobliżu wiązu
lęgnie się w śmietniku, na przecięciu ulicy

z parkiem, gdzie parę lat temu wylano beton.
Dokąd, tak odświętnie ubrana, taka cicha
z ostrym światłem, które kładzie ci się na plecach,
wychodzisz i kiedy wracasz? Za oknem cisza.

14 wrz

Janusz Drzewucki: Być świadkiem

Nad Notatnikiem niespiesznego przechodnia Jerzego Stempowskiego

1.

Pytanie „czym jest esej?” pozostaje pytaniem bez odpowiedzi, mimo że biedzą się nad tym od lat teoretycy wszystkich możliwych szkół literaturoznawczych. Na pytanie to można udzielić setkę odpowiedzi, każda będzie dobra, chociaż tylko w pewnym sensie. Żadna nie zdobędzie statusu tej jednej, jedynej, ostatecznej. Aby nie było wątpliwości, swojej wykładni eseju jako gatunku nie mam, jestem jednak pewien, że gdyby udało się komuś wniknąć w istotę eseistyki Jerzego Stempowskiego (1893-1969), temu równocześnie udałoby się sformułować definicję eseju jako takiego, nie zapominając tego, co on sam kiedyś skonstatował: „Nie na każde kichnięcie mówi się «na zdrowie». Nie na wszystkie pytania się opowiada”. Read More