Mirosław Gabryś: Jacuś
Jacuś zawsze lubił dobrze zjeść. W dzieciństwie zjadł kilka dżdżownic, więc eksperymenty kulinarne nie są mu obce. Najważniejsze są nowe doznania i pełny żołądek. Jacuś nie lubi, kiedy mu burczy w brzuchu. Staje się wtedy nerwowy i gdyby nie miał pod ręką choćby suchego chleba, wybiegłby na podwórko zapolować na rudego kota sąsiadki. Sąsiadka co wieczór wypuszcza kota na śmietnik, żeby zjadł kolację, a to potrafi działać na wyobraźnię. Ach, jakże tłuściutki jest ten rudzielec, Jacuś po takim posiłku mógłby spać spokojnie do rana. A potem coś by skombinował, jakiegoś gołębia czy psa, gdyby zaszła potrzeba. Bo dla Jacusia zawsze się znajdzie coś na ząb. Ludzkość może nie przetrwać, może zabraknąć jedzenia, w końcu coraz częściej chorują owce i krowy, a powietrze jest coraz bardziej zanieczyszczone, nie mówiąc o oceanach. Wystarczy, że trochę się zmieni skład chemiczny gleby i jedyne, co wyrośnie, to przysłowiowy kaktus na dłoni. Read More