15 cze

Józef Kurylak: *** (Milczy o zmierzchu pociemniałe babie lato)

Milczy o zmierzchu pociemniałe babie lato
jak szewskie nici mojego ojca zszywające grobowe buty
unosi je szelest jesienny ku północnym zawiejom mojego życia
kiedyś na wzgórzu gdy się zapadało
zjawiły mi się trzy uśmiechnięte sfinksy
trzy szanse… nie pojąłem ich tajemnych znaków

Biedny klasztorny Norwidzie… czy poezja jest dobrocią?
Lautreamont zmienił ją w eschatologiczną formę zła
i świat się swoją duszą zachwycił w jej zwierciadłach Read More

15 cze

Marian Pilot: Pogrom

Lalka… Takie nazwisko dostał nauczyciel z lagru Auschwitz Idzik zaraz potem, jak podarł moją czapkę hitlerówkę: Lalka.
Ja nie po żadne tam pierdoły, nauki jakieś i pouczenia, ja swoją łysą pałą błysnąć nauczycielowi Lalce w ślepia  leciałem teraz co rano  do szkoły. I nie  powiedziane, czy Lalka nie po to przychodził  naszą klasę uczyć, żeby mnie  rozumu uczyć.
Przychodził zaś z dnia na dzień bardziej galanty i wysztafirowany. Lelek, laluś, lala! Pachniał jak róża. Szary garnitur w paski i prążki wyprasowany był na blachę. Kanty spodni jak brzytewki.  Wykrochmalona koszula sztywna, jak śnieg biała, gładka, bez jednej zmarszczki. Zapięty pod szyją kołnierzyk ozdobiony był wzorzystym krawatem, błyszczące jak złoto spinki spinały mankiety. Czesał się   z przedziałkiem:  każdy włosek na  głowie musiał wiedzieć dokładnie, gdzie jego miejsce. Tak samo zawiązane na akuratne kokardki sznurowadełka  jego zawsze  błyszczących jak szybka w oknie trzewiczków. Laluś, Lalek, ba –  Lalka! Read More

15 cze

Magdalena Wojak: Bajka o wyspie

Zawsze daleko od obszaru, w którym się jest, w przestrzeni tęskniącej, by stać się miejscem, otoczony coraz to innym chaosem żyje okruch, ułomek lądu, fragment spragniony całości. Zawsze bardziej tam niż tu, pomiędzy teraz i wtedy wyspa rodzi się z ognia lub śmierci – wybucha z wnętrza jako erupcja nadmiaru i zastyga jako znak walki sił tworzenia z siłami destrukcji lub narasta powoli, budując swą strukturę ze szkieletów istot, których czas przeminął. Zawsze pozostaje tworem tymczasowym, zagrożonym kolejnym kataklizmem, jednak niesłychanie ważnym jako znak i tekst. I choć czasem bezludna, częściej przypomina Rabelaisowską Prokurancję – krainę całą zabazgraną i pokreśloną – wzywającą do czytania jej tajemnych szyfrów i poszukiwania wśród nich głęboko ukrytych linii własnego życia. Każdy, kto się tego podejmie, zostaje skazany na samotną bezdomność, czeka go los przechodnia i rozbitka, gdyż czas żeglarzy i pielgrzymów już minął. Read More