15 mar

Zygmunt Frankel: MOŻE JEST GDZIEŚ MIEJSCE

Może jest gdzieś miejsce, dokąd ku zgubie płyną statki-widma:
najdalszy horyzont,
niebo nawisłe nisko
i czarny żagiel między nie rozpięty,
mnóstwo legend, niczym mnogość łososi, srebrzystych węgorzy,
zamiera powoli,
żegnane, niby armatnim salutem, fontanną samotnego płetwala,
biciem w bezgłośne dzwony meduz.

przełożył Andrzej Samborski

 

15 mar

Zygmunt Frankel: Ćma

Ćma okrąża lampę, siada na murze, wtapia się w głazy.
Jest nieciekawa, bezbarwna, wybrudzona, lecz ze skrzydeł
przebłyskuje złoto, a rozkołysana żarówka
wydobywa z oczu zimny blask drogich kamieni. Read More

15 mar

Krystyna Sakowicz: SEN, STRAŻNIK ŚWIATA

Czy to się uda, czy sny przepłyną i ten rok wyjdzie z tego żywy? Sen to stara, wypróbowana forma płynna. Chodziliśmy w deszczu, według wzoru postępowania przekazanego przez sen, sny natomiast płynęły wzorem niezliczonych rzek, a tam, gdzie przepłynął sen i gdzie został on ujawniony, śnił się natychmiast odpowiadający mu sen zwierciadlany, piękny i srebrzysty. Gdyż jest sen we śnie i sen za snem, są sny obok snów i na wprost, zwinięte i rozwinięte, jawne i ukryte. To, co nie ujawnia się bezpośrednio, jest częścią porządku zwiniętego, mówi David Bohm. To, co widzialne, wyraża porządek rozwinięty. Świadomość, początkowo zwinięta jak wąż, stopniowo wydłuża się i rozwija. Ogarnia coraz więcej zjawiskowych form. W końcu jest jej tak dużo, że materializuje się w byt realny albo zapada w otchłań, w jedną z tych czarnych dziur, zresztą nie wiem. Read More

15 mar

Koń jaki jest, każdy widzi. Rozmowa z Kazimierzem Orłosiem

Pamięta pan, jak Henryk Bereza zatytułował swoją recenzję z pierwszej pańskiej książki, zbioru opowiadań „Między brzegami”?
To było w 1961 roku, w „Nowych Książkach”.

„Sympatyczny debiut” – tak pana zarekomendował do świata literatury. Ale pięć lat później, po następnej książce – „Końcu zabawy”, w tych samych „Nowych Książkach” ten sam Henryk Bereza dał recenzji tytuł „Brutalność”. Co się takiego wydarzyło, że z sympatycznego debiutanta stał się pan brutalistą?
Od samego początku w moim pisaniu były dwa nurty. Trzymałem się blisko życia, pokazując je, takim jakie jest. Ale też starałem się dostrzegać przyrodę, całe to, jak mówimy górnolotnie, piękno świata. Z ojcem, który był leśnikiem, często jeździłem na wycieczki. Towarzyszyłem mu na Mazurach, w czasie wakacji w latach 50. w Krutyni, gdzie robił zdjęcia do swoich książek. Chodziliśmy po lesie, ojciec miał aparat ze statywem, fotografował huby na drzewach. Read More

15 mar

Marek Nowakowski: DOGASANIE

Po przeciągającej się zimie, chłodnym kwietniu i maju, dopiero w czerwcu buchnęło upałem. Niedziela, duszna i nagrzana, sprawiła, że miasto opustoszało. Żar bił z murów i asfaltu niby z hutniczego pieca. Zatykał. Niewielu przechodniów pokazywało się na ulicach. Trzymali się cienia. Większość barów i kawiarni została zamknięta. Read More

15 mar

Noty: MICHAŁ RUSINEK, ANTONINA TURNAU, PROWINCJONALNE ZAGADKI KRYMINALNE

Prószyński i S-ka, Warszawa 2006, s. 160, 28 zł, ISBN 83-7469-387-8

Sympatyczny zbiór tekstów – jeżeli teksty o morderstwach i kradzieżach mogą być sympatyczne – napisanych pierwotnie dla Radia Kraków jako wakacyjna zabawa literacko-detektywistyczna. Jak przyznają autorzy, wzorowali się na zagadkach drukowanych przed wielu laty w tygodniku „Przekrój”, lecz dodali też wiele odniesień (niektóre z nich to wręcz pułapki) do literatury, do czego zobowiązują ich w końcu liczne, głównie krakowskie, koligacje zawodowe, rodzinne i artystyczne. Read More