Jeszcze w klasie maturalnej urząd się mną zainteresował. Jakubowski był wówczas porucznikiem, ale tego przecież nie wiedziałem. Ja nawet nie wiedziałem, że on nazywa się Jakubowski, bo przedstawił się całkiem inaczej. Milicjant zgarnął mnie, gdy przechodziłem ulicę nie na pasach. A to główna ulica w miasteczku, dość długa, zaś pasy wymalowali tylko w jednym miejscu. Nikomu do niczego nie były one potrzebne. Jeśli przejeżdżał pojazd mechaniczny, to raz na parę minut. Nikt nie zwrócił uwagi. Ten milicjant – Waszak, wcale nie był zły. Powiedział tylko, że przeszedłem nie na pasach i musi mnie na chwilę zatrzymać. Ja mu na to, że przecież jestem grzeczny, starszym osobom się kłaniam, ale nie powiedziałem, że przecież u nas w ogóle nie ma pasów – mógłby to poczytać jako kpiny z władzy ludowej albo jakąś prowokację. Wreszcie – mógłby się zezłościć i na komendzie sprać mnie. Chłopaków często prali na komendzie, ale nie mnie. Jakoś tak się wiedziało. Kogo z miasteczka mogą sprać, gdy mieli ochotę, a kogo raczej nie. To zależało od rodziców – jeśli coś znaczyli, to ich synom nic specjalnego nie groziło. W zasadzie… (…) Read More →