08 lip

Piotr Wojciechowski: Ale spektakl jest przedni

Na’vito plemię człekokształtnych kosmitów na planecie Pandorze. Żyją w harmonii z naturą, w większym z nią zjednoczeniu niż udało się to jakiemukolwiek z ziemskich plemion. Żyją w idealnym ustroju hierarchicznej dwuwładzy — w której Wodzowie żenią się z Szamankami, płodzą następców Wodzów, następne Szamanki. Żyją na drzewie ogromnym jak metropolia, tam śpią w hamakach zawieszeni niczym kolonie nietoperzy, stamtąd wyruszają na łowy. A obiektem kultu i zarazem centralnym komputerem, wspólnym sercem tej społeczności jest Drzewo Duchów.

Temu plemieniu wypowiada wojnę ziemska cywilizacja mająca podwójną twarz — amerykańskiej brutalnej soldateski i amerykańskiego korporacyjnego kapitalizmu przeżartego cynizmem i chciwością. Chodzi o surowce. Drzewo–ojczyzna Na’vi rośnie na złożach cennych surowców. Pracujący dla armii i przemysłu naukowcy przygotowują — tajną broń, serię homonkulusów wyglądających jak Na’vi ale sterowanych poprzez systemy nerwowe ludzi zamkniętych w specjalnych kapsułach. Read More

08 lip

Marek Kochan: Herrenvolk

Obudzili się w Kutnie, zjedli śniadanie, rozmawiali, a potem za oknem pojawiło się NRD. Rozgrzebane, niedokończone budowy, bieda–domki, wraki samochodów, zapyziałe ogródki działkowe. Znacznie gorzej, niż po polskiej stronie. A przecież wpompowali tu miliardy marek, powiedział. Wrócili do przedziału i Robert przebrał się w garnitur. Później może nie mieć na to czasu, wyjaśnił jej. Po godzinie wysiedli na Ostbanhof. Na peronie czekała młoda kobieta w szarym kostiumie, z plakietką firmy i identyfikatorem na szyi. Mówiła po polsku dosyć poprawnie, ale z akcentem. W hallu dworca minęli mały pchli targ. Była niedziela. Nie mieli jednak czasu, by oglądać bibeloty. Przed dworcem czekał mały bus. Kobieta bardzo się starała. Chciała, żeby się dobrze czuli, a może zależało jej na opinii, którą mogą przekazać o jej pracy zwierzchnikom. Może od tego zależała jej kariera, powiedział później Robert. Opowiadała im o mijanych budynkach. Gdzie jest muzeum, gdzie opera, które budynki najlepiej ogląda się z okna statku wycieczkowego, opływającego Szprewą miasto dookoła. Read More

08 lip

Andrzej Niewiadomski: Echo

                       E.
Masz cały świat na głowie
i jeszcze to męczące echo.
Zwały przeterminowanego chleba
zalegają na półkach, zakupy
w galeriach okazują się
świętem chaosu, gwiazdą
o nieokreślonej liczbie ramion.
Każda glista chciałaby
zostać świętym Mikołajem,
co druga lub co trzecia
staje się wytrawną stylistką Read More

08 lip

Andrzej Niewiadomski: Google, Zumi & sons

Szczegół zabija tę perspektywę — bez wątpienia,
a jednak szukasz wiedząc, że gdzieś jest. Jest, ale
niczego nie wyjaśnia. Najczęściej w takich razach
mówi się: „robiłem to, bo tylko to potrafię
robić, nic innego”, zamiast: „bo tylko to musiałem
robić”; rozkręciłem ten interes, a teraz
wchodzę wyżej, żeby zobaczyć, jak to działa. Read More

08 lip

Jerzy Górzański: Dom spokojnej młodości. Zdarzenia i dopowiedzenia

Według Paula Ehrlicha, autora książki pt. „Bomba demograficzna” („Population Bomb”), wydanej w 1968 roku (moim zdaniem — wciąż aktualnej), jestem fragmentem „socjomasy balastowej”, którą należałoby rozbroić. Czyli jako fragment tej „socjomasy balastowej” (w zasadzie zbędnej) również podlegałbym rozbrojeniu.

Na czym to „rozbrojenie” pensionera (emeryta — czyli mnie) miałoby polegać, nie wiadomo. Bardzo lubię słowa w językach zagranicznych, zwłaszcza te osobiście mnie dotyczące. Pensioner (z francuskiego — emeryt) albo bücherfresser (z niemieckiego — pożeracz książek), albo beautiful loser (z angielskiego — trochę narcystyczny piękny przegrany). Albo reformy damskie Safona L–5 (autentyczna nazwa — częściowo z greckiego) może nie dotyczące mnie osobiście, gdyż osobiście noszę rajtuzy, ale jakoś zaspokajające moją ciekawość poznawczą. Read More

08 lip

Andrzej Niewiadomski: Opłotki

Ba, trzeba było wybrać drogę, nie opłotki.
Ale czy droga naprawdę kosztuje taniej?
Na dobrą sprawę mam tu wszystko niedrogo:
wiersze pewnej jesieni, wiersze różnych sezonów,
wiersze podstępne jak wąż, który śliską piersią
unika zioła, wciskając się w jamy pisma,
wąż drwiący z modulowanych chichotów,
przeciągłych żartów z własnego ogona. Zjadam Read More

08 lip

Andrzej Niewiadomski: Rubikon

Wodze zostały puszczone. Pasy popuszczone.
Puste przestrzenie zapełnione kośćmi i głuchym,
tubalnym głosem, a w tle — szumem, który sprowadza
wszystko do jednej rzeki. Blond piękność reklamuje
hurtownię nabiału i wędlin „Szynex”, ciemnowłosa —
zakład przetwórstwa mięsnego „JBB” w Łysych. Read More