Rafał Wojasiński: Pustka
Pojechałem do Chodcza, żeby zobaczyć się z moimi rodzicami. Po drodze zatrzymałem się w knajpie przed Włocławkiem, tuż nad Wisłą. Kiedyś była to mała przystań rybacka. Zostawiłem samochód na parkingu i poszedłem najpierw na pomost. Wiał silny wiatr. Czułem chłód nadchodzącego wieczoru. Zszarzałe światło zmieniło kolor rzeki. Odbiła się jakaś pustka świata, ale piękna. Poszedłem do baru i usiadłem przy oknie, żeby mieć widok na wodę. Bardzo podobały mi się krzaczaste brzegi rzeki i niebo nad wszystkim. Może dla mnie o nic więcej nie chodziło. Może nic dla ludzi nie zrobię. Mogę tylko zachwycić się światem. Zamówiłem kawę i wodę. Ogrzałem się w pomieszczeniu. Wiatr uderzał o szybę, która była źle zamocowana w starych ramach. Nie chciało mi się stamtąd ruszać. Zdawało mi się, że kobieta za barem jest moją znajomą od lat, że to nasze miejsce. Byliśmy sobie bliscy, chociaż przez godzinę. Kobieta wydawała mi się smutna, chociaż gdy zamawiałem kawę, uśmiechała się i biła z niej prawdziwa radość. Robiła to dla ludzi. Na kilkanaście minut zniknęła na zapleczu i zostałem sam. Podszedłem do baru. Read More