Marek Olszewski: Słowopalenie
Radosław Kobierski, Drugie ja. WBPiCAK, Poznań 2011.
Pamiętam, jak podczas Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu w 2010 roku Piotr Śliwiński wygłaszał odczyt o polskiej poezji po 1989 roku, stawiając tezę, że jej źródła są ciemne. Pamiętam, ponieważ to stwierdzenie wybitnego poznańskiego krytyka wywołało we mnie wówczas (przyznaję, dyktowany zapewne przekorą) opór. Jakże to? – myślałem. Czyż ostatecznie nie są „poetami światła” nawet ci, najbardziej „ciemni”: Marcin Świetlicki, Dariusz Suska, Tomasz Różycki? Przesada, uproszczenie – oburzałem się. Dlaczego wspominam o tym teraz?
Otwieram najnowszy tomik poetycki Radosława Kobierskiego i czytam tytułowy wiersz – Drugie ja, który brzmi jak niewymieniona bezpośrednio z nazwy ars poetica: „Raczej układaj wiersze w ciemni, / Po omacku, z białą przepaską na oczach – / Symbolem domniemanej niewinności, // Nawet jeśli to tylko opowieść o tym, / Że kroisz chleb i pozwalasz mu zaschnąć na stole, / Jak skrzypi kosz na brudną bieliznę. // Jakbyś zakładał negatyw na szpulę koreksu, / Ten ‹‹jeden, prawdziwy, niepowtarzalny››, / Którego nie możesz prześwietlić”. Oczywiście! Te słowa utwierdzają tylko w przekonaniu, że wspomniana diagnoza Śliwińskiego była (ba! wciąż pozostaje) świetna i przenikliwa.