Odlać się był. Tak żonie powie. Powie – nie powie, przeżyje, to powie. Ze Żniwnej minął pomnik po lewej, minął pieszo zakaz wjazdu i zaraz za tym harcerskim monumentem, za upamiętnieniem na wojnie poległych, za nieregularnym obeliskiem psa w kagańcu przywiązał. Żal psiaka i serce mu się krajało, ale to przecież na chwilę tylko, Żniwna obok, kochanka obok, kobieta snów niedawno poznana obok i na chwilę tylko, bo rano już przecież był przed pracą, a poza tym, ileż można z ukochanym żony Airedale terierem po cytadeli ganiać. Więc na chwilę ledwie.
Piękna, złota, zła kobieta, ale jaka dobra była to kobieta, jak płakała, gdy wychodził po ledwie dwóch kwadransach, jak łzą zmoczyła pomięty kołnierz, skamlała bardziej niż pies i sam już nie wiedział, czy gorzej ją tam zostawić, czy psa zostawić, czy żonę zostawić. Decyzję na później zostawił, teraz zostać nie mógł, zawiódłby ją, za szóstym razem musiałby się jej tego dnia wyrzec. Nie podołałby mimo siły wieku, posady wysokiej, mentalnej korony na amerykańskiej twarzy, barczystych mięśni, ubrań modnych, nie mógłby już dziś więcej. Co zrobi, jeśli żona go zechce, nie wie, ale żona już go nieczęsto chciała. Read More →