Mirosław Bańko: Bać się czy nie bać?
Miłośnicy polszczyzny też chcą mieć swojego newsa: raz po raz pytają, czy słowa „poszłem” i „włanczać” są teraz poprawne, bo podobno jacyś językoznawcy ogłosili, że już są. Taka zmiana jednych by ucieszyła, mogliby legalnie mówić tak, jak zawsze mówili. Dla innych byłaby jak trzęsienie ziemi albo wręcz koniec świata.
Oczekiwanie, że ktoś za nas zrobi porządek z naszym językiem, świadczy chyba o rosnącej frustracji. Jesteśmy przekonani, że polszczyzna się psuje, że zaśmiecają ją obce naleciałości (takie jak wyżej wymieniony „news”) i wyrazy wulgarne, najwyższy czas, żeby ktoś nam pokazał, jak mamy mówić i pisać. Kiedyś wzory dawali tzw. dobrzy pisarze, ale od dawna takich już nie ma. Zostali sami źli, którzy język traktują samolubnie i zamiast starannie pielęgnować ogródek polszczyzny umyślnie sadzą w nim chwasty i trzymają dzikie bestie. W tej sytuacji cała nadzieja w językoznawcach. Ale co zrobić, gdy nawet o nich słychać, że zamierzają się zgodzić na „poszłem” i „włanczać”?