24 lip

Omir Socha: Kiedy Temida staje się dziesiątą muzą

Izabela Chłond, Perpetuum Triduum. Wydawnictwo Miniatura, Kraków 2011.

Wbrew tytułowi tej recenzji myliłby się ten, który w wierszach Izabeli Chłond doszukiwałby się jedynie natchnień wyłuskanych z prawa karnego i cywilnego. W żadnym razie nie byłaby to wtedy poezja, co najwyżej nudny w swoim okropieństwie spis cudzołożników Temidy.

Przykładem wierszy inspirowanych – jak się wydaje – codzienną pracą pani prokurator jest wiersz Na stole. Drastyczny, naturalistyczny opis wisielca („Bruzda wisielcza słabo wysycona, różowa / jak miłosna malinka”) kontrastuje z unoszącą piękną kodą („Stopy delikatne, wąskie – każde buty / musiały stanowić dla niego problem. Drażnić do żywego”). Kiedy to klucz interpretacyjny wiersza biorący się z opozycji profanum-sacrum zamienia się w pradawny, mitologiczny antagonizm dół-góra, to tylko ci, którzy zdobyli się na odwagę w ostatecznym wysiłku ekspiacyjnym, (pod)rzucali się na podbój ostateczności. Czy to przypadek, że Chrystus umarł, wisząc wysoko na krzyżu, a nie na przykład leżąc?

Read More

22 lip

Dariusz Szymanowski: Trzymany na dystans

Piotr Makowski, Soundtrack. Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, Wrocław 2011.

Liza. Also known as: Natasha, Kate, Jayden, Nelly.
Zlepiona z kilku.
Piotr Makowski

Adnotacja znajdująca się na piątej stronie najnowszej, drugiej już, książki Piotra Makowskiego: „Nagroda w I Ogólnopolskim Konkursie im. Tymoteusza Karpowicza na autorską książkę poetycką”, może okazać się dla odbiorcy co najmniej myląca. Soundtrack, bo taki nosi tytuł, nie jest bowiem tomem poetyckim, do jakiego jest przyzwyczajony statystyczny czytelnik poezji. Autor przeplótł wiersze fragmentami prozy, która stanowi mniej więcej trzy czwarte całego tomu. Rozwiązanie takie nie jest jednak nowe i nie powinno nikogo zaskoczyć, przed Makowskim zrobił to chociażby Tadeusz Różewicz (Matka odchodzi).

Nie forma jednak, na którą zdecydował się autor, najbardziej mnie interesuje, a konstrukcja bohatera, jego wariantywność. Czytamy w Soundtracku: „Wszyscy noszą twarze jak maski”. Czy bohater Makowskiego jest wcielającym się w różne role błaznem, zmieniającym maski w zależności od miejsca i chwili, bohaterem „zlepionym z kilku”?

Read More

22 lip

Aleksandra Tetera: Wytarzać się w Warszawie

Leopold Tyrmand, Tyrmand warszawski. Teksty niewydane. Wydawnictwo MG, Warszawa 2011.

Zachować „duszę miasta” to, jak pisze Tyrmand, obowiązek tych, którzy są odpowiedzialni za nowy kształt odbudowywanej stolicy. Bezapelacyjnie aktualne te słowa stają się dziś, w czasie „generalnego remontu” Warszawy. I jest to tylko jeden z powodów, dla których warto odkryć na nowo lub po raz pierwszy felietony Leopolda Tyrmanda tworzone w latach 1947-1956, dotąd publikowane jedynie w „Stolicy”, „Przekroju” i „Tygodniku Powszechnym”, a dziś przez Wydawnictwo MG przywołane pod wspólnym tytułem: Tyrmand warszawski.

– Muszę się trochę wytarzać w Warszawie…
Wziął na siebie cywilne ciuchy i pojechał przez zieloną granicę. Tarzał się w Warszawie coś z miesiąc, potem wrócił tą samą drogą. Opowiadaniom nie było końca, opowiadał i opowiadał o każdym rogu, o każdej kamienicy, o każdej ruinie wzdłuż Radnej, Dobrej, Browarnej, Wybrzeża. Po kilku tygodniach zaczął posępnieć i pochmurnieć, stawał się coraz małomówniejszy. Wreszcie oświadczył:
– Kij mi w oko! Myślałem, że jak pojadę i zobaczę, miesiąc się po Warszawie poobijam, to i łatwiej będzie zapomnieć i jechać do tego tam Meksyku. Tymczasem, cholera, teraz jest jeszcze gorzej. Ciągnie mnie tam, taka ich mać, na podwójnym napędzie… Żeby tylko tam móc żyć, żeby dali jakąś szansę…

Read More

21 lip

Książki pod Lupą w Radiu Hobby

Tym razem audycji Książki pod Lupą będzie można słuchać w soboty o 12:40 w Radiu Hobby (89,4 FM, w strefie słuchacza – www.hobby.pl oraz przez aplikację Tunein). Wczoraj miała miejsce rozmowa o książce Pilcha Wiele demonów.

Zapraszamy do słuchania!

20 lip

Mirosław Bańko: Brzydkich wyrazów już nie ma

W wiktoriańskiej Anglii słowo leg (noga) uchodziło za nie dość wytworne, zastępowano je słowem limb (kończyna). Niektórzy woleli mówić nawet o kończynach stołu, aby nie budzić grzesznych skojarzeń. Nogi stołowe zasłaniano wtedy długimi obrusami, a o spodniach, które wszak mają pecha stykać się z nogą, mówiono niewymowne.

W modzie kobiecej suknie odsłaniające nogę pojawiły się w latach I wojny światowej, upowszechniły w okresie międzywojennym. U Gombrowicza odsłonięta łydka jest symbolem nowoczesności, a także prawdziwą obsesją narratora, który jej nazwę odmienia przez przypadki i poddaje zabiegom słowotwórczym (przymiotnika łydczany, obecnego w powieści, słowniki polskie nie zanotowały jednak do dziś).

Read More

20 lip

Karol Maliszewski: Bułka z pontonem

Chaotyczne przedwiośnie; szpaki tradycyjnie bijące się o budkę nagle odpuściły, przykro teraz patrzeć w pustkę po nich, nasz orzech zawsze tętnił życiem. Ten cholerny kot sąsiadów musiał je wystraszyć, sam już nie wiem. Chcą likwidować szkołę w naszej dzielnicy, rodzice walczą, a ja pisuję w ich imieniu zapalczywe artykuliki. Przykro słuchać, co na lokalnych forach internetowych wygadują pod moim adresem, zasłaniając się fantazyjnymi nickami, ludzie Układu. W pierwszej chwili chciałem zwrócić tytuł zasłużonego (czy honorowego?) obywatela tego piekiełka, ale potem mi przeszło. Urodziłem się tu i mam tu zamiar umrzeć, mniejsza o tych, którzy przyjdą pluć na grób. Po lekcji zawiści i nienawiści zacząłem pisać opowiadanie Jak przestałem być lokalnym patriotą, jednak przerwałem, myśląc sobie, że parę zakompleksionych, prowincjonalnych gnid nie jest w stanie pozbawić mnie miłości do ziemi i ludzi, do tej najmniejszej ojczyzny.

Read More