Wchodzę na teren cmentarza, na teren pamięci. Ból, strach. Czarny teren, czarny plac, czarne kręgi. Rodziny żydowskie, jak wrony. Jak wianki żałobne, jak pęta kaszanki, drużyny piłkarskie. Trzymają się swoich łodyżek, ramion. Tańczą? Grają? Walczą? Modlą się? Lamentują? Kręgi kiwają się, drżą, zawodzą. Co chwilę rozrywają się, pękają i wypuszczają posłańca? Tropiciela? Strzałę? On? Ona? Odrywa się w trawę, w zieloność. Tnie własną ścieżkę. Krok po kroku. Przykrywa życie. Czarne stopy, czarne ślady, stróżki. Rozpływają się, rozbiegają. Osiągają cel? Jasność? Odpowiedź? I wracają. W krąg, w pamięć, w ból. Mądrzejsze? Mocniejsze? Kręgi wznoszą się jak mury, jak baszty, kominy.
Read More →