15 cze

Magdalena Wojak: Równanie z niewiadomą. O „matematycznej wyobraźni” Andrzeja Bobkowskiego

Jeżeli prawdą jest teza Johna Deweya, że wyobraźnia to sposób widzenia i odczuwania rzeczy w miarę jak układają się w skomplikowaną i spójną całość, to dla Andrzeja Bobkowskiego staje się ona głównym sposobem zanurzania się w bycie. Jeżeli również i dla niego oznacza za każdym razem niezwykłą przygodę zetknięcia umysłu ze światem, która scala postrzeżone jego fragmenty, to autor Szkiców piórkiem jawi się jako mistrz ekwilibrystyki przechadzający się z lekkością flâneura po obrzeżach tajemnicy w poszukiwaniu kamienia filozoficznego zawierającego matrycę sensu i bezsensu rzeczywistości doświadczanej na zewnątrz i w sobie samym. Read More

15 cze

Paweł Dunin – Wąsowicz: Lirycy blogerów

Przetrząsając stare foldery w nowym komputerze, natrafiłem na materiał, który sześć lat temu powstał z myślą o publikacji w „Przekróju”, gdzie wówczas pracowałem, zwerbowany do nowego warszawskiego zespołu tego krakowskiego do niedawna tygodnika. Jako że koncepcje wydawnicze zmieniały się często (w ciągu 12 miesięcy pismo to zdążyło mieć w sumie 4 naczelnych), efekt mych prac nie ujrzał światła dziennego. A o cóż chodziło?
Temat był całkiem świeży. Witryna www. blog.pl powstała w 2001 r., w połowie roku 2002 za jej pośrednictwem prowadziło swoje blogi czyli internetowe dzienniki dopiero 25 tysięcy Polaków, najczęściej bardzo młodych. Read More

15 cze

Wojciech Kass: Budzi mnie kawka i dziobie w nos

obudziłem się w zamku,
spytano mnie; dlaczego nie masz urzędowej pieczątki
— bo przyniosłem swój podpis, osobę.

przemiana człowieka w dół wciąż ma się dobrze, nawet lepiej,
— trudno mi się wyprostować, nisko tu i duszno
widzę facetów w garniturach w kolorze kawki na śniegu
ich zawiązane ciasno krawaty Read More

15 cze

Piotr Wojciechowski: Ma pan pilota?

Nie wiem, jak zmylił ochroniarzy i sekretarki, nie wiem nawet jak i  którędy wszedł — może przez kuchnię i pokoje kredensowe?
— Przyniosłem memoriał — powiedział. Odłożyłem pióro i podniosłem oczy znad brudnopisu eposu. Stał przede mną człek stary, słusznej tuszy, twarzy szlachetnej i rumianej, ubrany odświętnie. Było coś prowincjonalnego jakby czy niedzisiejszego w tej elegancji.
Wziąłem papier z żylastych rąk — trochę drżały. Prosiłem siadać, kazałem dać herbaty z biskwitami. Pochyliłem się nad spisanym równym kancelaryjnym pismem dokumentem. Oto, co w nim napisano:
My, starcy i staruszki zwracamy się do władz odnośnych z gorącym apelem — nie darujcie nam abonamentu na radio i telewizję! Przecież nagim okiem widać, że to będzie katastrofa. Read More