15 cze

Jakub Sajkowski: Luty

Czy czujesz ten związek z wysoką kulturą, kiedy gasną
ekrany multipleksów i pojawiają się
naprawdę białe wiersze? Ostrzej, ostrzej, ostrzej:
wciąż można dookreślać, mówić: lód rozgranicza, prosimy tędy.
Gdzie zapisany błysk, współrzędne promienia z dnia pierwszego lutego.
Lustro, potem własna para butów i matówka na powierzchni.
Z tej pozycji widać: nic nie urośnie bardziej.

15 cze

Adrian Marczak: mechanizmy

trudno to zrozumieć komuś kto go nie zna
komuś z jego otoczenia
i jemu też najwyraźniej
ale o takich sprawach się nie mówi
tak więc słowa które mogłyby to określić nie brzmią
bo skrzypią jak drzwi prowadzące do piwnicy
kiedy nic nie jest już jasne
kiedy szwankuje włącznik Read More

15 cze

Marcin Cielecki: Bezkrólewie

Zamieszkaliśmy w ciele martwego króla, rozplątała się blizna
pamięci. Białe dzikie mięso. Jak okiem sięgnąć,
rozpościera się ostatnie królestwo. Jak okiem sięgnąć,
zima, zamieć, sadź pamięci. Granice do tej pory niewzruszenie odległe
teraz podchodzą pod nasz dom. A za nimi? Jesteśmy wyspą, urwiskiem świata, Read More

15 cze

Wojciech Kaliszewski: Odkrywanie świata

Bogusława Latawiec, Odkrytki, PIW, Warszawa 2007, s.68.

Wyobrażenia przyspieszają rytm oddechu, uwalniają ciało z bezruchu, nakazują zbliżyć się do granic obrazu, który nagle zaistniał, wypełniając sobą całe pole widzenia. Tych obrazów jest z czasem coraz więcej, nakładają się na siebie, przenikają, zwielokrotniają perspektywę, tętnią mową, zmuszając oko do słuchania głosów z „kiedyś” i głosów z „teraz”, zlewających się ostatecznie w jedno. Ale wibrujące w każdym obrazie słowo na — prawach paradoksu — jest także niezależną strzałką życia, wychylającą się od brzegu do brzegu doczesnej przestrzeni. Poeta wyobraźni stara się je dostrzec i wyłowić
z pędzącego tłumu. Przypomina to odczytywanie śladów rozmytych w błocie i kurzu traktu, którym przeszło już wczesniej tak wielu innych. Tak czyni Bogusława Latawiec w tomie „Odkrytki”. Read More

15 cze

Marcin Cielecki: Konstelacja

Zbudził mnie szum wyciętych drzew. Piołunowy ogień
wstąpił w gościnę. Co dobre jest teraz: kwiaty piją wodę,
krążący wokół czas wchodzi we mnie i wychodzi kiedy zechce.
Zawinąłem się poezją jak płaszczem, otuliłem mową własną
przed każdym mrozem, przed szeptem, głosem obcym. Na kuchennym
stole herbata, pióro i kartka, z nich kreślę kolejne kręgi. Patrzę,
jak śpisz w pokoju obok i spokojnie oddychasz. Read More