Tomasz Leszczyński: Wykładowca
Wchodząc do budynku politechniki, musiałem włożyć palec do dziury w drzwiach. Ktoś znowu ukradł klamkę. Poprosiłem zaspanego szatniarza o klucz do sali wykładowej, pod którą czekali już na mnie magistranci. Przekręciłem zamek, a kiedy wchodzili niemrawo, skinąłem głową, odpowiadając na „dzień dobry” młodemu doktorowi. Przez chwilę zazdrościłem mu wyciągniętego swetra i alkoholowej chmurki, którą za sobą zostawił. Read More