15 lip

Ryszard Kołodziej: Witkacy non-fiction

Janusz Degler, Witkacego portret wielokrotny. Szkice i materiały do biografii (1918-1938), PIW

Janusz Degler niestrudzenie przybliża życie i twórczość Stanisława Ignacego Witkiewicza od kilku dekad. Niedawno w Państwowym Instytucie Wydawniczym ogłosił książkę „Wikacego portret wielokrotny: szkice i materiały do biografii (1918-1939)”. Publikacja, będąca owocem długotrwałej i żmudnej pracy badawczej, zbiegła się z obchodami siedemdziesiątej rocznicy śmierci zakopiańskiego artysty. Jest wciągającą lekturą, dowodem twórczego poszukiwania biografii. Rzetelnie napisana, pogłębia dotychczasowy stan wiedzy. Ma wartość dokumentacyjną oraz faktograficzną. Bogata w możliwości odczytań, wskazuje nowe kierunki dla przyszłych poszukiwań. Tom dopełniają liczne przypisy, noty biograficzne, aneksy, wykaz opublikowanych listów Witkacego i appendix. Całość uzupełnia sto czterdzieści ilustracji. Liczne fotografie drukowane są po raz pierwszy. Read More

15 lip

Aleksandra Tetera: Cała Jaskra…

Mariusz Sieniewicz, Miasto szklanych słoni, Wydawnictwo Znak

„Każdy dzień, każdy tydzień i miesiąc rozpoczynają te same słowa: za siedmioma lasami, za siedmioma jeziorami było sobie Miasto Szklanych Słoni”.
To metaforyczne i mistyczne miejsce odkrywa przed nami na kartach swojej najnowszej (przy)powieści Mariusz Sieniewicz. W jego pseudofantastycznej krainie aż roi się od znaków i symboli, z których bodaj największym jest sam SŁOŃ. I podobnie jak w „Rebelii”, poprzedniej książce tego pisarza, tak i tutaj króluje fascynacja starością i pociąg do minionych epok. Między wierszami czają się duchy literackiej tradycji: Żeromski, Kesey, Orwell, Huxley, Witkacy… Read More

15 lip

Maria Magdalena Beszterda: Salwa niehonorowa. Frazes – dziedzictwo narodowe

Sylwia Chutnik, Dzidzia, Świat Książki

Sylwia Chutnik po raz kolejny podejmuje się niełatwego i ryzykownego zadania: demityzacji narodowej przeszłości. Ponownie odkrywamy obszary niewygodne dla, rozmiłowanej w martylologicznym frazesie, Polski. Żyjemy w rzeczywistości, w której nieustannie odbywają się rocznicowe pochody, apele poległych, nie gasną znicze. Istniejemy o tyle, o ile cierpimy za miliony, o ile znaczymy skwery i ulice pamiątkowymi tablicami, gdzie „nie ma miejsca na zapomnienie, jest tylko ciągłe grzebanie palcem w przebitym włócznią boku”. Read More

15 lip

Mariusz Grzebalski: Torby

są już nieco zniszczone, niektóre bardzo –
o świcie przypominają foki na brzegu morza.

Kiedy przejeżdżają obok mnie,
na rozklekotanych wózkach handlarzy,

i spływa po nich deszcz,
widzę, że od zawsze są martwe.

Nigdy nie wypłynęły dalej niż ten
rozrastający się jak nowotwór rynek. Read More

15 lip

Anna Romaniuk: Obserwuję, uczestniczę, pamiętam

Łukasz Szopa, Kawa w samo południe. Opowiadania bośniackie, Wydawnictwo Forma

Łukasz Szopa to Polak od lat mieszkający zagranicą, najpierw w Austrii, potem w Niemczech, którego niespokojny duch zawiódł do Bośni-Hercegowiny w niespokojnych dla tego kraju czasach. O tym okresie jego życia i o wspomnianym niepokoju traktuje właśnie dziesięć autobiograficznych (narrator nosi to samo nazwisko i ma ten sam życiorys) opowiadań zamieszczonych w zbiorze „Kawa w samo południe. Opowiadania bośniackie.
Bohatera i narratora opowiadań od ich autora dzieli ponad dziesięć lat. To dużo i mało. Inne są percepcja rzeczywistości i bagaż doświadczeń dwudziestolatka a inne trzydziestolatka. Łukasz Szopa-autor nie „poprawia” Łukasza Szopy-bohatera, nie dopisuje mu niczego i niczego nie wykreśla, nawet jeśli ten młodszy wydaje się niekiedy pretensjonalny czy irytujący. Autor daje mu prawo do bycia takim, jakim był wówczas. Jest w tej sytuacji ukryta pewna podwójność. Z jednej strony Szopa-autor ogląda Szopę-bohatera „laboratoryjnie”, wówczas ów brak ingerencji potraktować należy jako chęć zdystansowania się, poddania chłodnemu osądowi. Read More

15 lip

Ignacy Strączek: Wyszli poza koło

Jest styczeń 2010 roku, jadę czarnym fokusem w stronę ronda Waszyngtona. Z nasypu przy Zielenieckiej widać horyzontalny plan blaszanych stoisk Stadionu. Wracam z Litwy. W hotelu, w którym mieszkałem, była tylko polonia i telewizja silezia. Nic tam nie mówili o Euro 2012, ani o wywożeniu gruzu z placu budowy nocą, żeby nikogo w mieście nie obudzić. Zastanawiam się, czy to już koniec.
Był mróz, w przejrzystym powietrzu wyjątkowo wyraźnie rysowały się szare połyskujące metalicznym blaskiem formy. I żadnych dekoracji, i żadnych wózków dziecięcych ani świetlnych ozdób. Read More

15 lip

Marta Brzezińska: W stronę obcego kraju

Kazimierz Kutz, Piąta strona świata, Wydawnictwo Znak

Ujęcie pierwsze. Pociąg wlecze się okrutnie. Za oknem ciepło, zielono, ale jeszcze nie intensywnie. W moim przedziale naprzeciwko mnie siedzi starszy pan. Nagle się odzywa (ośmielony, bo przecież już parę godzin jedziemy tak naprzeciw siebie): „wie pani, jak się kiedyś jechało pociągiem przez Śląsk i się okno otworzyło a miało się na sobie białą koszulę, to w mig robiła się czarna od pyłu… Nie wierzy pani? Tak było…” Ujęcie drugie. Podobno dworzec w Katowicach jest perłą architektury. Niestety, z okna pociągu dostrzegam tylko fragment peronu. Dokładnie vis a vis mego okna jest ławka a na niej siedzi dwoje starych ludzi. Ona trzyma tobołek, on karmi gołębie. Wokół mnóstwo ludzi, w biegu, w chaosie a oni siedzą, niemal nieruchomo, jakby z innego świata. Podróżni czy tutejsi? Ujęcie trzecie. Katowice żegnają. Zielono jest znów za oknem, choć nie bardzo. „Książki różne majom początki, to kożdy wiy.” – pisze Kazimierz Kutz. Zasypiam. Niestety, nie śni mi się nic – ani czarny pył, ani gołębie, ani głosy i obrazy ze śląskiej gawędy Kutza. A szkoda, bo książki takie jak  „Piąta strona świata” mogą się przyśnić. Dlaczego? To proste. Read More