23 sie

Dagmara Klein: Matka Boska czasów świętego spokoju. Opowieść nieomal prawdziwa

Matka Boska się nudzi. Wierci się w ramie obrazu. Ziewa. Ciężko wzdycha. Przewraca oczami. Za oknem płynie czas, schnie pościel na sznurach, czerwienieją jabłka, pulchnieją niemowlęta, gnije od wilgoci kapusta, cielą się krowy, przelatują nad głowami komety, wywleczone z wody tłuste ryby duszą się powietrzem. Za oknem zwozi się siano, pije, cieszy się, leje się po mordach, kradnie, kocha, nienawidzi.
Tu w najparadniejszej izbie nie dzieje się nic. Za ładnie tu, aby wpuszczać życie w butach prosto z obory. Żeby grzebało w kredensie, gdzie schowana głowa cukru i dawno już zwietrzałe przyprawy. Jeszcze by tego brakowało, żeby tu jakieś życie łaziło. Siadało na zeżartym przez mole, przykrytym płótnem szezlongu, starą książeczkę do nabożeństwa przeglądało, macało te kilka talerzy z porcelany, w obraz się gapiło. Read More

23 sie

Rafał Wojasiński: Stanisław Baj. Obcowanie

Sens
Przez otwarte drzwi wchodziło światło i padało na stolik w kawiarni Piotruś przy Nowym Świecie w Warszawie. Pamiętam, że Baj mówił do mnie, bo zadałem mu wcześniej pytanie. Bronił sensu, sensu przypadku, który niezbędny jest do tego, żeby przypadku nie było. Ja broniłem w myślach braku sensu, bez którego nie da się szczerze użyć słowa Bóg. Jeśli istniał sens wtedy i w każdej sekundzie istnienia świata, to był w tym, że drzwi do kawiarni zostały otworzone, stół stał zastawiony filiżankami, a nasze ręce, części dwóch żywych i prawdziwych ludzi, leżały na stole. Read More

23 sie

Adrian Sinkowski: Gandhi

Przeniosłem krzesło na półpiętro i postawiłem na środku, tak aby mężczyzna, tym razem wychodząc na papierosa, zdziwił się i stracił trochę czasu. Albo, pomyślałem, zacznie go szukać po piętrach – wtedy będę miał dość czasu, aby zorientować się, że drzwi są uchylone, bo po prostu poczuję wydobywający się zza nich dym. Albo poszuka następnego – wtedy z krzesłem pod pachą na pewno rzuci się wszystkim w oczy. Za próbą namierzenia go nie stało nic wielkiego: chęć wytłumaczenia, w gorszym razie kłótnia o to, że oddział, z wyjściem ewakuacyjnym zamienionym w palarnię, nie jest miejscem, które daje nadzieję na życie. Dlaczego więc ktoś je sobie skracał? Read More

16 cze

Janusz Drzewucki: Podróż Przez Saksonię, Bawarię, Tyrol i Czechy

Przez Budziszyn do Drezna
Ruszamy z Warszawy wcześnie rano. Miasto dopiero się budzi. Błyskawicznie wydostajemy się ze Śródmieścia, wjeżdżamy na autostradę w stronę Poznania i Berlina. Pogoda dość marna, deszczowo i mglisto, ale nie wiadomo kiedy mijamy Łódź i Poznań, prujemy dalej na Berlin, ale do Berlina nie dojeżdżamy, tuż przed granicą zjeżdżamy z autostrady i odbijamy na południe, na Zieloną Górę, którą – podobnie jak wcześniej Poznań – zostawiamy z prawej. Kiedy przestało padać, nawet nie zauważyliśmy.  W pewnym momencie Re, wpatrując się w horyzont, pyta: a to co takiego? Przed nami horrendalnej wielkości pomnik Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata w Świebodzinie. Zaprawdę powiadam wam: horrendum. Read More

16 cze

Jan Krzysztof Piasecki: Obywatel Sz.

Rano zadzwoniła Franka.
− Otruli Stara! – płakała do słuchawki.
Stanął mi przed oczami ten piękny, płowy duży pies. Łagodny, przyjacielski.
− Zaszył się pod schodami i tam umierał – powiedziała.
− Jak to się stało?

Star mieszkał w budzie w dużym ogrodzie Franki. Pilnował domu. Niekiedy wymykał się przez dziurę w siatce i truchtem biegł szeroką bitą drogą, prowadzącą przez niewielką wieś. Robił rundę i wracał. Gdy do szkoły szły dzieci, czasem szczekał przy siatce. Raczej z sympatii i nudy, niż ze złości. Jeden z chłopców panicznie się go bał. Read More

21 sty

Karolina Golimowska: Pnin

Za oknem wlokącego się w żółwim tempie pociągu było szaro, mokro i dziwnie schyłkowo. W środku za to panował nastrój kompletnie nijaki, było duszno i anonimowo. Iza była zdenerwowana i próbowała się uspokoić, czytając. Profesor Timofey Pnin mniej więcej w drugiej trzeciej pierwszego tomu dzieł zebranych Nabokova też właśnie podróżował pociągiem i to w podobnym celu – starał się dotrzeć na jakiś zapomniany przez czas uniwersytet na stepowym amerykańskim odludziu. Dzieła zebrane wypożyczone z biblioteki miały twardą ciemnozieloną okładkę nadgryzioną w lewym dolnym rogu przez jakieś cudze zwierzę, pewnie psa, i prezentowały się przez to dość odrażająco. Przeszłość bibliotecznych książek zawsze interesowała Izę; lubiła znajdować w nich karteczki i stare bilety na metro. Podkreślenia ją za to denerwowały, a już brakujący róg to naprawdę przesada, dégueulasse, jak zapewne powiedziałby z rosyjskim akcentem poliglota Pnin. Read More

20 sty

Paweł Mossakowski: Na żywo

Pomysł był świetny, naprawdę świetny, jeden z tych, co rewolucjonizują telewizję i sprawiają, że znajduje się ona w ścisłej awangardzie kultury współczesnej. Tak uważam przynajmniej, tak względem telewizji ogólnie, jak i samego pomysłu.
A wpadłem na niego, jak to zwykle bywa z najlepszymi pomysłami, zupełnie przypadkowo. Siedziałem na piwie u Jurka Banacha, znajomego operatora, gdy ten wstał nagle, podszedł do magnetowidu i oznajmił z bardzo tajemniczą miną: zaraz zobaczysz coś ekstra. To ekstra okazało się krótkim filmikiem nakręconym na video, na którym Jureczek najpierw ostro bajeruje jakąś głupawą nastolatkę, a potem znika z nią w swojej sypialni. Dalszego ciągu już mi nie pokazał, twierdząc, że skończyła się kaseta, ale według mnie to się krępował. Może nie wszystko poszło tak, żeby chwalić się kolegom? Read More