15 paź

Jan Strękowski: Poniedziałek – ja

Źle się tutaj czuła. Nieodpowiednio ubrana, w dżinsowych wystrzępionych spodniach i t-shircie pośród eleganckich kreacji innych gości. Idąc na spotkanie z Joanną do jej galerii myślała, że będzie tam tylko ona i jej długo niewidziana przyjaciółka. Tymczasem trafiła na czyjś wernisaż. W cisnącym się wokół obrazów tłumie dostrzegła w końcu Joannę. Z trudem przedostała się do niej.
– Fajnie, że też przyszłaś… – usłyszała zdawkowe. Tak samo jak zdawkowe było muśnięcie w policzek.
Zanim się spostrzegła, Joanna pobiegła dalej, z taką samą zawodową czułością witać kolejnych gości.
To w tym momencie straciła nadzieję na spotkanie sam na sam. Była już w tym kraju od kilku dni, mieszkała w mieszkaniu Joanny, ba, to właśnie Joanna namówiła ją na ten przyjazd po latach. I co? Read More

15 paź

Jerzy Górzański: Dziennik (fragmenty)

Joseph Louos de Lastrange miał powiedzieć o Isaacu Newtonie:
– Był on najszczęśliwszym z ludzi, gdyż system świata można ustalić tylko raz.
Pisarze zatem są nieszczęśliwymi z ludzi, ponieważ próbują ustalić wiele systemów świata, upatrując ich doskonałość w różnorodności, kiedy, tak jak odkrycie prawdy bezwzględnej, nie jest możliwe uchwycenie gromady cieni w zapadających coraz głębiej ciemnościach świata.

*

Dialog:
– Znaleźli mnie w śmietniku zawiniętego w gazetę.
– Urodzony w gazecie.
– Śmierdzący gazetą. Read More

15 paź

Bernard Nowak: Wielki post

W mojej klatce wariatów jest trzech: sąsiad nade mną, ten z naprzeciwka, no i ja.
Wariat z naprzeciwka to dawny ormowiec. Ma najładniejszą wycieraczkę oraz najbardziej solidne drzwi. Ten nade mną to wariat-rencista. Wprowadził się niedawno, na miejsce nieodżałowanej pamięci pana Wieńczysława, emerytowanego profesora liceum.
Ormowiec jest najmniej interesujący. Chłopskie rysy, tępa, zacięta twarz. Widać że lubił pałowanie i że wybrał zajęcie zgodne z powołaniem. Teraz, gdy organizację rozwiązano, nie ma co robić, więc chodzi po dzielnicy i dogląda porządku, a raczej szpieguje i poucza, ze szczególnym udręczeniem młodzieży. Mieszka z trzypokoleniową rodziną, z córką i jej dziećmi. Zięć przebywa gdzieś osobno. Zapewne nie mogli ze sobą wytrzymać. Read More

15 paź

Bernard Nowak: * * *

Po północy wstałem za swoją potrzebą. W drodze powrotnej wbiłem sobie w udo nóż, a potem położyłem się spać. Niemal natychmiast zasnąłem.
Obudził mnie ból. Nieduży, ale jednak. Spojrzałem na zegar: trzy, pięć i jeden. Ostrożnie zacząłem odłączać nożyk od kluczy. Bo to nie żaden nóż, a zaledwie nożyk. Breloczek. I ból powodowały klucze. Gdy mi się udało, znów położyłem się spać. Leżałem na prawym boku, tak jak nakazują zasady. Wokół nożyka zrobiłem z kołdry mały namiot. Zasnąłem. Read More

15 paź

BERNARD NOWAK: MAŁY SKURCZ

Nie ruszam się, nie poruszę nawet palcem. Patrzę na drewnianą ławkę wagonu, na łebki śrub. Żebym tylko nie dostał ataku. Będę prosił o to Bozię. Bo Pan Bóg spełnia wszystkie życzenia. Tak mówi Siostra Marta.
Deszczułki błyszczą, w szparach tkwi zaklęsły kurz. Chcę podnieść wzrok i odszukać Mamę – ale boję się, że jej nie ma. Słyszę, jak rozmawia, nawet się śmieje i odpowiada temu panu, ale nie chcę jej takiej. Nie chcę. Dlaczego z nim rozmawia, uśmiecha się i mówi jakieś niezrozumiałe słowa. Dlaczego tak dziwnie odpowiada? Zapomniała, zupełnie zapomniała o mnie!… Read More

15 paź

Kazimierz Orłoś: Wesołe chłopaki

W przychodni byłem kwadrans przed siedemnastą. Miałem czwarty numerek, ale – jak zawsze – wolałem przyjść wcześniej. Po oddaniu płaszcza w szatni na parterze, udałem się na pierwsze piętro, gdzie przyjmuje doktór Kowalik. Chodzę z laską, powoli, utykam po upadku na ulicy w ubiegłym roku. Poza tym – osiemdziesiąt dwa lata na karku,
to nie fraszka.
Na górze, przed gabinetami, liczne kolejki. Przyjmują interniści, kardiolodzy, gastrolodzy, urolodzy i tak dalej. Pod drzwiami z tabliczką „Dr Adam Kowalik, internista”, dokładnie wypytałem, kto ostatni. Niby są numerki, ale kłótnie w rodzaju: „ja byłem pierwszy, pana tu nie było, ten się spóźnił” – zawsze są możliwe. Wyjaśnienia udzieliła mi pani w wieku siedemdziesiąt pięć – osiemdziesiąt, jak oceniłem na oko – w bordowym kapeluszu, przekrzywionym na ucho, w czarnym swetrze oraz z torebką z wężowej skórki na kolanach. Miała numerek drugi, natomiast trzeciego numerka nie było. Po udzieleniu tej informacji powróciła do rozmowy z sąsiadką, czyli numerkiem pierwszym – osobą wyjątkowo otyłą, bo zajmującą dwa dalsze krzesełka pod plakatem „Objawy nadciśnienia tętniczego”. Była zapewne właścicielką metalowej szwedki opartej o ścianę.’ Read More

15 paź

Eustachy Rylski: Rezonans. Projekt filmowy

Ta historia wydarzyła się naprawdę.
Opowiedział ją mimochodem, przy okazji, na marginesie, Włodzimierz L. przyjaciel mego ojca, żołnierz, akowski kurier, utalentowany inżynier a po wojnie przedsiębiorca budowlany w Kanadzie i RPA.
Czuły na kobiece wdzięki i poetykę wojny, zapamiętał to co mógł zapamiętać młody mężczyzna, nie wolny od ziemiańskich narowów, oficerskiej nonszalancji, infantylnego romantyzmu, choć trzeba przyznać świadomy tych przywar, całym późniejszym życiem zaświadczający, że udało mu się je okiełznać.
Spróbujmy opowiedzieć tę historię, tak by dojrzałość nie spętała jej mdłą nitką nudy ale też zuchwalstwo młodości nie wytrzebiło z refleksji, a więc opowiedzmy ją taką, jaką może i mogła być, ale na pewno nie była. Read More