15 lip

Wojciech Wencel: Archeologia

Wolno nam było odzywać się skrzekiem karłów i demonów
Ale czyste i dostojne słowa były zakazane
Czesław Miłosz

Piszę o tobie Polsko wciąż ten sam wiersz
lecz brakuje mi słów by przywrócić
cię współczesnej poezji

przedzierałem się przez łupki języka
czyściłem pędzelkiem kamienie
podmiotów i orzeczeń Read More

15 lip

Jacek Gutorow: Origami

Trzy tekturowe domki,
w których nikt nie mieszka.
Czasami myślę, że przeprowadzam się
do jednego z nich.
Rozpalam w piecu,
siedzę skulony w fotelu,
a z komina leci papierowy dym.

15 lip

Jacek Gutorow: Liczą się tylko chwile

Nad jeziorem popłoch. Dźwięki w szczelinie błękitu.
Kaskada słów zmielonych w drobny pył. Ryzyko niewielkie, ale zawsze.
Przecież fala może unieść wszystko, dosłownie wszystko.
I z tego miejsca widzę swój początek, obietnicę długiej, zawiłej historii.
Skończyło się na zapowiedziach snu nabrzmiałego od znaczeń –
w istocie zaliczyłem kilka chwil, które poza tym były warte nie więcej
od własnego trwania, tego zdziwionego ładunku mieszczącego się w spojrzeniu,
jakim ktoś mógł obrzucić port i parę goniących się mew.
Nic ponad to. Zapach kawy miał coś morskiego i ciszę
przedpołudnia. Dużo słów. W kącie upchnięte cienie drzew,
głęboka purpura zamkniętej szafki i lato z wywiewanymi firankami.

15 lip

Wojciech Wencel: Refugium

Ci z kresów przeniesieni na jałową ziemię
którzy długo nie chcieli się przyjąć marnieli
przeklinając nowy porządek

ci z lasów trzymani w piwnicach by zmiękli
którzy długo mrużyli oczy chorowali
przeklinając nowy porządek

ci z powstania nawożeni czarną pianą gazet
którzy długo błądzili w ruinach miasta
przeklinając nowy porządek Read More

15 lip

Jacek Gutorow: Apologia sadów

1.

Pachnie tymiankiem i miętą. O zmierzchu odrobinę
trzeszczy. Cienie jabłoń i grusz mają sen.
Jak spokojnie. Chciałoby się położyć na trawie,
wyobrazić sad jeszcze wyższy, bardziej pękaty
od soków i wina, szorstkich popołudni i robaczywek
znajdowanych w rowach. Jak parno przed deszczem
i pachnie rezeda, a w kącie krajobrazu pleni się zaraza
i słodycz. Chciałoby się wyjść, zostawiając odbite, zielone
desenie na trawie; odnaleźć inaczej rozgałęzione drzewa
w sadzie na nowo przechylonym, pod świeżo wybielonym niebem,
w życiu, którego ścieżki dopiero się odkrywa. Read More

15 lip

Maciej Cisło: Oswojone dźwięki

Oswojone dźwięki, trzaśnięcia drzwi,
Szczęk talerzy, szelest książek, Szopen z płyt.
Dyszkanty dzieci, kotów i telefonów,
Skrzypnięcia szaf i podłóg.
Cisza, w której słyszysz puls własnej krwi.
Hejnały lub dzwony kościelne za oknami;
Karetka pogotowia, szum listowia.