2006-01-05 21:56
Poproszono mnie o napisanie wiersza na ślub. Na dwa już napisałem, w tym na ślub brata panny młodej, więc nie wypada odmówić. Ojciec panny jest moim chrzestnym, więc nie wypada tym bardziej. Auden też takie pisał, więc w ogóle ani du du. Zresztą, myślę sobie: szczęśliwy, kto może obdarowywać płodami własnej pracy. Moja matka, malarka – ileż chrzcin, urodzin, imienin, ślubów, opędziła rysunkami i obrazami… to akurat (podobnie jak i „zawód” poety) wyjątkowo skłania do takich prezentów; taki, powiedzmy, stolarz może dać państwu młodym szafę albo stół, ale na pierwszą komunię co ma wystrugać? Świecznik na paschał? A na stypę? Wierszyk na stypie można od biedy powiedzieć, a stolarz przecież trumny nie przyniesie. Z czarną wstążeczką. Z kolei krawcowa może na komunię uszyć sukienkę, ale co na urodziny pana domu (jeśli jest krawcową damską)? Nie mówię już w ogóle o upośledzonych pod tym względem zawodach: maklera, przetwórcy paszy, konduktora pociągu towarowego etc. Na marginesie myślę sobie, czy kiedyś, jak obecny rząd i obecny parlament przeminą (razem z becikowym, tygodniową przerwą szkolną z okazji wizyty papieża, Lepperem i LPR-em, Stowarzyszeniem im. ks. Skargi itp.), będę molestował Agnieszkę Kuciak i Maćka Woźniaka o wiersz na nasz ślub z P. (wprawdzie w Urzędzie Stanu Cywilnego a nie w katedrze, ale trudno)? Read More →