Każdy robi, co lubi. Ja lubię młyn. Jak się przejdę i przeciągnę ręką po maszynach, mam 15 lat. Jak za pierwszym młynowaniem. Od 36 roku młynarz jestem. Przed wojną za Bugiem, po wojnie przed Odrą. W Złotnikach, w Bolesławcu, Jagodzinie i w końcu w Świerzawie. Nie znam innej pracy. I nie znam innego chleba. 55 lat małżeństwa, dwie córki, dwóch synów i chleb tylko własny.
Nad ciastem znak krzyża
Ręce wielkie jak bochny, szerokie jak wisełka do przekładania chleba, popękane jak młyn. Młyn z 80 roku. Młyn i koło, na 6,5 metrów szerokie. Piękne, drewniane osie jak ramiona. Każde wiaderko 50 kg wody garścią czerpało. W 51 roku oś poszła, po 70 latach pracy ramiona opadły. Młyn na 6 lat stanął i zamiast mąką kurzem się przykrył.
Syn: Ojciec przyjechał, a młyn zdewastowany, zarośnięty, martwy. Bez napędu, bez okien. Odremontował, odmalował. 5 miesięcy nie spał, aż młyn ruszył. Read More →