26 sie

Marta Brzezińska: Tanatologia codzienna

Andrzej Stasiuk, Grochów. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012.

Najnowsza książka Andrzeja Stasiuka jest bardzo krótka. Na pierwszy rzut oka może wydać się to nawet zabawne, bo gdyby odjąć grubość okładek, Grochów wyglądałby jak tomik poezji albo szkolny zeszyt. Jeden z komentujących gdzieś w sieci internautów nazwał książkę Stasiuka – zdaje się właśnie przez tę objętość – skandalem. Bo i Grochów faktycznie jest skandaliczny. Traktuje o największym skandalu pod słońcem – o śmierci. Opowiada o umieraniu jako o skandalicznej przemianie w trupa, albo może lepiej, opowiada o płowieniu, rozpadzie, odchodzeniu, znikaniu, które dają się jakoś postrzeżeniowo objąć. Jakoś w dodatku są przy tym to obserwacje znajome, banalne i uniwersalne, przez co znów – skandaliczne. „Zwyczajność niezwyczajnych zdarzeń (…)…” Tanatologia dla każdego, a przy tym trochę taka szczególna, Stasiukowa. Read More

24 sie

Piotr Wojciechowski: Pisarz w kraju średniej wielkości

Pisanie o książkach jest samo z siebie wyższą formą bytu niż pisanie książek, ale gdy o książkach pisze się głupio, podle lub niedbale, czyni się zło gorsze od tworzenia niedobrej literatury. To daję sam sobie za przestrogę, bo biorę się właśnie do pisania o książce. Czy nie jest głupie pisanie o książce, której inni, Czytelniczki i Czytelnicy „Wyspy” nie przeczytają, a więc nie wejdą ze mną w spór, czy dialog?

Nie będę tego wiedział, podobnie jak nie dowiem się nigdy, czy rzeczywiście tom Czasy i przyjaźnie Stanisława Wujastyka nie ma szans czytelniczych u „wyspiarzy” jako literatura trudno dostępna, staroświecka, a w pewnym sensie środowiskowa. Stanisław Wujastyk pochodzi z Lubelszczyzny, z niezamożnej rodziny  ziemiańskiej. Ukończył szkołę lotniczą w Dęblinie, podczas kampanii wrześniowej dowodził eskadrą szkoleniową, której pilotów udało mu się wyprowadzić do Rumunii. Awantury wojenne zakończył w Anglii jako polski pilot w RAF, potem uzyskał licencję pilota cywilnego, latał wszędzie i na wszystkim, od Afryki po Afganistan, jego ostatnim samolotem był osobisty odrzutowiec króla Maroka.  Zawsze pisał, a od końca wojny  był  twórczym uczestnikiem życia teatralnego i literackiego Polonii. Dziś – sędziwy, ale młody duchem mieszka w Monachium. Poznałem go dwadzieścia parę lat temu, gdy zaraz po utworzeniu Stowarzyszenia Pisarzy Polskich zrobiliśmy w Warszawie wielkie spotkanie z polskimi pisarzami z emigracji.

Read More

24 sie

Jerzy Górzański: Szablon w dłoń!

Ostatnio karierę robi szablon językowy, często powtarzany i często pisany, dotyczący pękania – ktoś nie pęka albo coś nie pęka. Nie pęka, czyli jest odważny, a może nawet pewny siebie. Niczego się nie boi i nikt mu nie podskoczy. W witrynie sklepu z kosmetykami przeczytałem napis: „Lakier pękający w sprzedaży”. To znaczy, że ten lakier nie musi pękać, bo właśnie pęka. Chociaż wolę lakier, który nie pęka. Lakier niepękający organicznie jest mi o wiele bliższy.

W gazecie sportowej – tego samego dnia – przeczytałem tytuł „Polki nie pękają”. Chodziło o polskie siatkarki przygotowujące się do meczu ćwierćfinałowego z Serbkami podczas mistrzostw Europy. Lakier na ich paznokciach może pękać do woli, ale nasze dziewczyny nie pękną ani na chwilę. Niestety pękły – Serbki gładko je ograły. Następnego dnia przeczytałem w poważnej gazecie nagłówek: „Nie da się dokładnie zważyć mózgu księgowego”. Sam nagłówek – daleki od szablonu językowego – wydaje się słuszny. Mózg pracownika finansowego to nie kiełbasa, nie da się go podzielić na pęta, zważyć i zawinąć w folię. Read More

23 sie

Magdalena Wojak: Gra nietowarzyska

Olga Tokarczuk, Moment niedźwiedzia. Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2012.

Najnowsza książka Olgi Tokarczuk przywołuje mi na myśl Grę szklanych paciorków Hernmanna Hessego. I tu treści oraz wartości kultury opatrywane są znakami zapytania, również i tu dostrzec można próbę odtworzenia intelektualnej treści świata. Tyle tylko, że w obszarze Momentu niedźwiedzia jest to świat własny, wyłaniający się z pogranicza literatury i rzeczywistości, istniejący na mocy niepewnego kompromisu pomiędzy prawdą, która bywa zmyślona a fikcją, która niejednokrotnie stanowi niezbywalną cechę codzienności.

To właśnie tu toczy się gra: dokonują się przewartościowania i spadają maski. Autorka z dużą pieczołowitością nanizuje kolejne paciorki-eseje, zbiera je, bawi się nimi, układa w logiczną całość. (Teksty pochodzą z lat: 1999-2011 i w większości były już publikowane na łamach m. in. wydawnictw Krytyki Politycznej, „Polityki”, „Gazety Wyborczej”). Read More

23 sie

Wojciech Kaliszewski: Nasze gorzkie żale

Julia Hartwig, Gorzkie żale. Wydawnictwo a5, Kraków 2011.

Samotność jest doświadczeniem trudnym i niełatwym do zaakceptowania, ale koniecznym i potrzebnym, bo tylko ona odkrywa przed nami prawdziwy sens czyjejś obecności, oczyszcza ze złudzeń i nadmiaru pewności siebie. Samotność odejmuje nam wszystko to, co gromadzimy, co zdobywamy, co przywłaszczamy sobie wiecznie nienasyceni patrząc, myśląc i dotykając. Pozbawieni tego stanu posiadania, odkrywamy nagle swoją nagość i bezbronność, odkrywamy siebie w całej prostocie istnienia. Doświadczenie samotności ratuje nas zatem – paradoksalnie – przed nicością, jest wprawdzie gorzkie, bolesne, ale jest ocalające. Read More

21 sie

Karol Samsel: Antidotum

Marcin Orliński, Płynne przejścia. Instytut Mikołowski, Mikołów 2011.

„Zaczynam od siebie, jestem lekarzem, który poważnie potraktował łacińską maksymę i leczy siebie sam. Tak lecząc, być może wpływam na twoje rany, na kształt twoich ran, bracie, siostro”. Tymi słowami Karola Maliszewskiego, pochodzącymi z Rozproszonych głosów (2006), Marcin Orliński otwiera swój tom krytyczny zatytułowany Płynne przejścia. W ten sam – ciepły i miękki sposób, nieco łamiącym się głosem, odnosząc się do wspólnoty urodzeń, autor Parady drezyn formułować będzie swój własny „pakt przyjacielski” z autorami, który określi projektem „krytyki uczestniczącej”. Orliński wzrusza wyrafinowaną empatią i precyzyjnym, etycznym wyczuciem:

W tym pustym miejscu, które często nazywamy człowiekiem, pulsuje coś pośredniego między diagnozą i prognozą, między naturalną koniecznością i etyczną powinnością. Właśnie w tym miejscu się spotykamy, ty i ja, oboje tak samo winni i niewinni, tak samo piękni i straszni, brat i siostra, którzy podają sobie rękę w ciemnej, pustej ulicy. (Trakcje, s. 241-242)

Read More

21 sie

Wojciech Kudyba: Malte wraca

Reiner Maria Rilke, Zapiski Maltego Lauridsa Brigge. Biblioteka „Toposu”, Sopot 2011.

W posłowiu tłumacza czytamy: „Każdy z nas miał w życiu taką epokę. Jej początek przypada często grudniową zimą, gdy ulice kończą się wschodzącym słońcem, a tramwaje wiozą nas w jego niskie światło. Mamy wtedy dwadzieścia, dwadzieścia kilka lat. Chodzimy ulicami odrobinę nieprzytomni i gdzie tylko możemy, czytamy tę jedną jedyną książkę, która trafiła do naszych rąk jakby przypadkiem, a w której nagle odnajdujemy siebie. Potem okazuje się, jak ważna to książka i jak ważny to czas wychylający nas w Inne”. Mogłoby się wydawać, że Zapiski Maltego Lauridsa Brigge nie mogą już być dzisiaj taką książką, ale autor cytowanego fragmentu przekonuje, że jest inaczej. Daje do zrozumienia, że przygoda translatorska była dla niego także przygodą egzystencjalną. Do tej pory znaliśmy Maltego dzięki cenionemu, wielokrotnie wznawianemu przekładowi Witolda Hulewicza. Ale sytuacja właśnie się zmieniła. W Bibliotece „Toposu” ukazało się nowe tłumaczenie wspomnianej prozy Reinera Marii Rilkego. Translacji dokonał Piotr Wiktor Lorkowski.

Read More