08 lip

Marek Kochan: Herrenvolk

Obudzili się w Kutnie, zjedli śniadanie, rozmawiali, a potem za oknem pojawiło się NRD. Rozgrzebane, niedokończone budowy, bieda–domki, wraki samochodów, zapyziałe ogródki działkowe. Znacznie gorzej, niż po polskiej stronie. A przecież wpompowali tu miliardy marek, powiedział. Wrócili do przedziału i Robert przebrał się w garnitur. Później może nie mieć na to czasu, wyjaśnił jej. Po godzinie wysiedli na Ostbanhof. Na peronie czekała młoda kobieta w szarym kostiumie, z plakietką firmy i identyfikatorem na szyi. Mówiła po polsku dosyć poprawnie, ale z akcentem. W hallu dworca minęli mały pchli targ. Była niedziela. Nie mieli jednak czasu, by oglądać bibeloty. Przed dworcem czekał mały bus. Kobieta bardzo się starała. Chciała, żeby się dobrze czuli, a może zależało jej na opinii, którą mogą przekazać o jej pracy zwierzchnikom. Może od tego zależała jej kariera, powiedział później Robert. Opowiadała im o mijanych budynkach. Gdzie jest muzeum, gdzie opera, które budynki najlepiej ogląda się z okna statku wycieczkowego, opływającego Szprewą miasto dookoła. Read More

08 lip

Andrzej Niewiadomski: Echo

                       E.
Masz cały świat na głowie
i jeszcze to męczące echo.
Zwały przeterminowanego chleba
zalegają na półkach, zakupy
w galeriach okazują się
świętem chaosu, gwiazdą
o nieokreślonej liczbie ramion.
Każda glista chciałaby
zostać świętym Mikołajem,
co druga lub co trzecia
staje się wytrawną stylistką Read More

08 lip

Andrzej Niewiadomski: Google, Zumi & sons

Szczegół zabija tę perspektywę — bez wątpienia,
a jednak szukasz wiedząc, że gdzieś jest. Jest, ale
niczego nie wyjaśnia. Najczęściej w takich razach
mówi się: „robiłem to, bo tylko to potrafię
robić, nic innego”, zamiast: „bo tylko to musiałem
robić”; rozkręciłem ten interes, a teraz
wchodzę wyżej, żeby zobaczyć, jak to działa. Read More

08 lip

Jerzy Górzański: Dom spokojnej młodości. Zdarzenia i dopowiedzenia

Według Paula Ehrlicha, autora książki pt. „Bomba demograficzna” („Population Bomb”), wydanej w 1968 roku (moim zdaniem — wciąż aktualnej), jestem fragmentem „socjomasy balastowej”, którą należałoby rozbroić. Czyli jako fragment tej „socjomasy balastowej” (w zasadzie zbędnej) również podlegałbym rozbrojeniu.

Na czym to „rozbrojenie” pensionera (emeryta — czyli mnie) miałoby polegać, nie wiadomo. Bardzo lubię słowa w językach zagranicznych, zwłaszcza te osobiście mnie dotyczące. Pensioner (z francuskiego — emeryt) albo bücherfresser (z niemieckiego — pożeracz książek), albo beautiful loser (z angielskiego — trochę narcystyczny piękny przegrany). Albo reformy damskie Safona L–5 (autentyczna nazwa — częściowo z greckiego) może nie dotyczące mnie osobiście, gdyż osobiście noszę rajtuzy, ale jakoś zaspokajające moją ciekawość poznawczą. Read More

08 lip

Andrzej Niewiadomski: Opłotki

Ba, trzeba było wybrać drogę, nie opłotki.
Ale czy droga naprawdę kosztuje taniej?
Na dobrą sprawę mam tu wszystko niedrogo:
wiersze pewnej jesieni, wiersze różnych sezonów,
wiersze podstępne jak wąż, który śliską piersią
unika zioła, wciskając się w jamy pisma,
wąż drwiący z modulowanych chichotów,
przeciągłych żartów z własnego ogona. Zjadam Read More

08 lip

Andrzej Niewiadomski: Rubikon

Wodze zostały puszczone. Pasy popuszczone.
Puste przestrzenie zapełnione kośćmi i głuchym,
tubalnym głosem, a w tle — szumem, który sprowadza
wszystko do jednej rzeki. Blond piękność reklamuje
hurtownię nabiału i wędlin „Szynex”, ciemnowłosa —
zakład przetwórstwa mięsnego „JBB” w Łysych. Read More

08 lip

Andrzej Niewiadomski: Ponieważ

Ponieważ światło było pochmurną wodą,
ponieważ meandrująca rzeka otaczała
kalekie (od kiedy pamiętał) głosy. Ponieważ
nie miał skąd czerpać, cień wieży pozostał
tylko cieniem. Ponieważ cała późniejsza
historia została rozpisana na
niewiele sprawniejsze głosy. Ponieważ
nie składają one zamkniętych zdań,
a ich zabawa zdaniami nie ma
nic wspólnego ze składnią. Ponieważ Read More