09 gru

Piotr Milewski: Dziennik tokijski

28 lipca
W dzisiejszy lipcowy wieczór najgłośniejszy i najjaskrawszy zwykle kwartał miasta – Kabuki-chō – był cichszy niż jeszcze rok temu. Wtedy, podczas piętnastominutowego spaceru zaczepiło mnie czterech naganiaczy, proponując mi zniżki w lokalach oferujących usługi erotyczne, a dziś znalazł się tylko jeden i tak mało namolny, że gdy spostrzegłem, że do mnie woła, biegł już w drugą stronę. Jego koledzy też zdawali się poddawać zrządzeniom losu. Głową muru nie przebijesz – mówiły ich nieruchome twarze. Świateł też  było mniej, i energii, sprośnych żartów i wybuchów śmiechu. Wiele zakazanych przybytków zastąpiły bary, restauracje i salony pachinko. Uliczki spowszedniały, kręciło się tu więcej zagranicznych turystów niż spragnionych przygód. Kryzys zbierał swe żniwo. Read More

20 paź

Adam Przegaliński: Dno piekła i kapusta kiszona w Rio

„na dnie piekła
ludzie gotują kiszą kapustę
i płodzą dzieci
mówią: piekielnie się zmęczyłem
lub: piekielny dzień miałem wczoraj
mówią: muszę się wyrwać z tego piekła
i obmyślają ucieczkę na inny odcinek
po nowe nieznane przykrości (…)”.
„Dno piekła” (fragment), Andrzej Bursa

Wszystkie postaci w powieści są fikcyjne

„A polonesa”

Co ja tu robię?
Gdy czekałem w kolejce pasażerów na lotnisku w Brasilii, zobaczyłem przez szybę, jak z przyczepy wypełnionej bagażami spada na asfalt czyjaś walizka. Samochód jedzie dalej. Ludzie komentują to skonsternowani. Nic nie mogą zrobić. Pracownik lotniska – nie kierowca auta – podnosi bagaż i gdzieś z nim idzie.
Mam przed oczami tę walizkę upadającą w nieskończoność na ziemię. Do kogo należała? Czy dotarła do właściciela? Stop klatka, która wryła mi się w pamięć. Czysty przypadek, żart losu, jeden z wielu. Read More

20 paź

Mirosław Pisarkiewicz: List z Jerozolimy

„Szanowny Panie! Proszę Pana o pomoc. Podobno tylko Pan zna tu historię. Tak mi odpisali z Instytutu w Warszawie. Ja już słabo pamiętam po polsku. Przepraszam. Niech się Pan nie boi, że ja chcę coś odzyskiwać. Ja chcę tylko wiedzieć, kiedy się urodziłem”.

*

Kilka miesięcy później telefon zrywa mnie rano z łóżka.
– Pan Stanisław ? Pan mojemu bratu znalazł życiorys, a mnie rok urodzenia. Dokumenty rodziny. Szkoda, że bez daty brata. – Słyszę
w słuchawce niepoprawną polszczyznę.
– Ja dzwonię z Israel. Ja bardzo dziękuję.
– A wie Pan, na jaką ulicę Pan dzwoni ? – Pytam
– Wiem. – Odpowiada. – Ja tam mieszkałem przed wojną.
Tyle. I jeszcze podziękowania. „Ja tam mieszkałem przed wojną”. Ja tu mieszkam po wojnie. Tamtego domu już nie ma. Właściwie to nie ma całej pierzei ulicy. Wyburzyli ją Niemcy po wywiezieniu mieszkańców do Chełmna. Chełmna nad Nerem. W czasach stalinowskich postawiono stylizowany budynek. Ale została żydowska nazwa ulicy. Read More

15 lip

Ignacy Strączek: Wyszli poza koło

Jest styczeń 2010 roku, jadę czarnym fokusem w stronę ronda Waszyngtona. Z nasypu przy Zielenieckiej widać horyzontalny plan blaszanych stoisk Stadionu. Wracam z Litwy. W hotelu, w którym mieszkałem, była tylko polonia i telewizja silezia. Nic tam nie mówili o Euro 2012, ani o wywożeniu gruzu z placu budowy nocą, żeby nikogo w mieście nie obudzić. Zastanawiam się, czy to już koniec.
Był mróz, w przejrzystym powietrzu wyjątkowo wyraźnie rysowały się szare połyskujące metalicznym blaskiem formy. I żadnych dekoracji, i żadnych wózków dziecięcych ani świetlnych ozdób. Read More

15 gru

Elżbieta Sawicka: Prado. Historia „Kolosa”

Na początku roku madryckie Prado wydało oficjalne oświadczenie stwierdzające, że autorem znanego płótna „El Coloso” nie jest wcale, jak przez długie lata uważano, Francisco Goya. Obraz  wyszedł spod całkiem innego pędzla.

Musiał to być przykry dzień w życiu dyrektora Prado, Miguela Zugazy (o jednego Goyę mniej…), jednak trzeba było w końcu mężnie stawić czoło faktom.

Manuela Mena i Juliet Wilson Bareau, znawczynie dzieła malarza, już od kilkunastu lat zgłaszały wątpliwości co do atrybucji obrazu. Zapewne z tego powodu nie został on włączony do wielkiej wystawy „Goya i czasy wojny” (Prado, 2008), choć można się go tam było spodziewać.

Historycy sztuki najpierw podejrzewali, a od pewnego czasu byli pewni, że to nie Goya.

Ale jeśli nie Goya, to kto? Read More

30 paź

Weronika Mliczewska: Byczy kac

Każdego roku Pamplona, jak cała północno-wschodnia Hiszpania, tonie przez tydzień w hektolitrach alkoholu. Ulice lepią się od cierpkiego wina, ludzie leżą nieprzytomni na chodnikach, a wszystko to — w rytmie tętentu byków — miesza się z zapachem krwi, unoszącym się nad areną.
Pamplona to małe miasteczko u podnóży Pirenejów. Przez cały rok można napawać się tu spokojem i prowincjonalnym życiem, wolnym od turystycznych atrakcji. Podczas jednego tygodnia w roku, kiedy Pamplona świętuje Wielkie Dionizja, wszystko zmienia się diametralnie.
San Fermin — na hasło to uśmiecha się każdy Hiszpan. Od razu cofa pytanie: „Jak było?”, zakłada bowiem, że przebiegu tej fiesty nikt nie pamięta. Za dużo wina, a może za dużo atrakcji? Read More

10 lip

Barbara Jagas: Jestem poetką

Dzisiaj nie ma na to aury. Bo któraż z nas może pozwolić sobie na chodzenie z głową w chmurach, kiedy trzeba toczyć walkę o byt i nie dawać się kryzysowi. A jednak. Co to znaczy być poetką? Jak się pisze wiersze? Czy można to, na przykład, robić przy smażeniu naleśników? Poznajmy cztery piszące kobiety, które – jeśli nie mówią – to co najmniej myślą o sobie: jestem poetką.

 Anna Piwkowska
Mówi, że jest poetką… chociaż normalnie pracuje, i to na dwóch etatach. Ciągle marzy jednak o tym, aby życie spędzać tylko na pisaniu, czytaniu i rozmowach o poezji. Twierdzi, że czasem to się udaje – jest wtedy szczęśliwa. Umawiamy się w kawiarni „Literackiej” w Warszawie, gdzie często spotyka się z innymi pisarkami. Read More