Janusz Drzewucki: Utwór na cztery ręce
W ostatnich latach Tadeusz Różewicz niemal nie kończył swoich wierszy. Zatrzymywał je w rękopisie, w stanie „fragmentu” – zgodnie ze swoją poetyką wypowiedzianą w tytule zbioru z roku 1996 Zawsze fragment. Te, które uznał jednak za skończone, drukował w czasopismach, do jakich miał zaufanie, w „Odrze”, „Toposie” i „Twórczości”.
Bywało, że podczas spotkań wyjmował nagle z szuflady nowy wiersz, dawał mi go do przeczytania, po czym niemal natychmiast chował rękopis w tej samej szufladzie. Wiele z tych utworów nie ukazało się drukiem do dzisiaj, między innymi przejmujący wiersz powstały natychmiast po śmierci ks. Jana Twardowskiego, poety. Pan Tadeusz pokazał mi go w swoim pokoju w domu pracy twórczej w Konstancinie, dokąd od lat zjeżdżał z Wrocławia mniej więcej dwa razy do roku, wiosną i jesienią. Gdy go potem przepytywałem, kiedy wreszcie da ten wiersz do publikacji, kiedy go ogłosi, nieodmiennie odpowiadał, że jeszcze nie teraz, bo wiersz ciągle nie tyle nieskończony, co niegotowy do druku. Read More