Karol Samsel: Przeciwko analgetykom
Jarosław Klejnocki, W proch. RTC Agencja Wydawnicza, 2011.
Jest rok 1966. Leszek Kołakowski kończy spisywanie Obecności mitu, dzieła, o którego publikację będzie bezskutecznie przez kolejne pięciolecie zabiegać wraz z wydawcą „Czytelnika”. W obrębie traktatu filozof zawiera esej szczególnie przewrotny, tytułuje go przy tym precyzyjnie i jednoznacznie: Mit w kulturze analgetyków. W tym samym czasie Zbigniew Herbert w numerze 4. „Poezji” umieszcza pierwodruk wiersza Dlaczego klasycy. Nieprzypadkowo zestawiam oba te fakty: filozoficzny i poetycki, są one bowiem przykładem aktów swoistego terroru literackiego, a wręcz jak ująłby to Kołakowski – terroru mitycznego. Ostrze mitu – jak dowodził myśliciel – skierowane zostało przeciwko analgezji jako formie integracji kultur „doskonale bezkonfliktowych”. Mówiąc o związku między mitem a terrorem, Kołakowski dobitnie wskazywał również na ciemność, którą zawartość mitu za sobą niesie. Wybór między mitem a analgetykiem (wybór Herberta, Brandstaettera, Zawieyskiego, Śliwiaka i innych) był tym samym wyborem z natury nieoczywistym. Wyborem między narkotykiem a toksyną: „Rację będzie miał każdy, kto będzie ostrzegał przed groźbą mitu. Mit bywa groźny wielorako. Po pierwsze, przez swoją dążność do ekspansji nieograniczonej; mit może rozrastać się jak tkanka nowotworowa, może zmierzać do zastąpienia wiedzy pozytywnej, prawa, może próbować zagarniać przemocą prawie wszystkie obszary kultury, może obrastać despotyzmem, terrorem, kłamstwem. Mit jest źródłem groźnej intoksykacji, ilekroć służy obronie przed niepokojem, i w tej funkcji wymaga przeciwdziałania” (Obecność mitu, Warszawa 2005, s. 155-157).