Grzegorz Kwiatkowski, Radości. Biuro Literackie, Wrocław 2013.
Kiedy w ubiegłym roku Grzegorz Kwiatkowski przysłał do „Wyspy” wiersze z cyklu Radości, z których pięć ukazało się potem w numerze 2 w 2012 roku, zadał mi dwa niestosowne pytania. Po pierwsze, czy jego wiersze mi się podobają, a po drugie – czy uważam, że Radości to gotowe, skończone dzieło. Nie wiem, czy jego niepewność była autentyczna, czy jedynie retorycznie kokieteryjna. Natomiast niestosowność pierwszego pytania polegała w moim odczuciu na tym, że Radości to nie są wiersze do podobania (w nich Kwiatkowski nijak nie kokietuje czytelnika), one porażają, odrażają, obnażają, obrażają wręcz. Bo czy poeta ma prawo? Czy ma prawo wyrywać czytelnika z, i tak nigdy nie dość ugruntowanego, spokoju ducha, pogodzenia z sobą i z rzeczywistością, ze starannie plecionej siatki doraźnych i stałych zachowawczych eskapizmów i kłuć go w oczy, ba! smagać boleśnie, absurdalnie arbitralnym okrucieństwem tego świata? I czy ma prawo zawłaszczać cudze cierpienie, cudze traumy, cudze losy, cudze śmierci, cudze winy wreszcie i – w arbitralnym szyku – układać je w wiersze pod dojmująco perwersyjnym w dodatku tytułem? Read More →