20 paź

Joanna Domańska: Coś niespodziewanego

Gdy jadł rano tosty popijając kawą z mlekiem i gdy krzątał się po kuchni paląc papierosa nic nie wskazywało na to, że tego dnia stanie się coś niezwykłego. Golił się słuchając radia.
Włożył do teczki „Przegląd Kulturalny” by jadąc metrem poszukać w nim ciekawych wystaw i przedstawień granych w tym miesiącu.
Wysiadł z wagonu z twardym postanowieniem obejrzenia sztuki Samuela Beckett’a „Czekając na Godota”. Brał też pod uwagę pozycję: „Człowiek, który pomylił żonę z kapeluszem” Oliviera Sacks’a.
Przeszedł do trzech rzędów długich schodów, z których dwa sunęły w górę podczas gdy trzecie stały w miejscu. Read More

20 paź

Agata Tuszyńska: Oskarżona: Wiera Gran

Rozmawiamy przez tydzień na wycieraczce. Białe stołki. Niewygoda. Drobna kamienna kostka na podłodze, malowane olejno, mdłe lamperie.
Przejściowe miejsce. Jesteśmy na progu zaufania. W przedsionku znajomości.
A potem któregoś dnia zapukałam, jak dotąd, a ona uchyliła drzwi. Nieśmiało, przepraszająco, ale stanowczo zagarnęła mnie do środka. Bokiem, przez wąski korytarz weszłam do pokoju, którego rysy trudno było określić. Zniecierpliwiona wskazała jakieś krzesło. Niewiele pamiętam poza ciemnością i nieruchomym, ciężkim powietrzem.

— Kurz. Nie dusi się pani?
— Zawarłam z kurzem układ. Ja go nie ruszam, on mi nie szkodzi. Ma litość. On ma. Moi wrogowie są niewyczerpani. Słuchałam ostatnio audycji radiowej o Stasi. To o moim życiu. Odkąd zostałam trupem, wszyscy mnie kochają, jak Arafata. Read More

20 paź

Małgorzata Mostek: Śnieg, ścierwo i inne znaki intymne

(na marginesach Kampanii zimowej Tomasza Różyckiego)

Zima w militarnym opakowaniu to oczywiście historia nienowa. Jak zaświadcza Michał Głowiński, chwyt ten stał się szczególnie popularny w pod koniec lat 70.:

Ukształtował się ostatnio w prasie swoisty język, którym się pisze o surowej tegorocznej zimie. Ta militarna metaforyka stała się jedynym niemal używanym cliché. Zima nie nadchodzi, nie panuje, właśnie – atakuje, jak wróg. Atakuje gwałtownie i niespodziewanie. (…) Wyraża się w tym coś więcej niż charakterystyczne dla nowomowy umiłowanie metafor z dziedziny wojskowości, jest to element techniki perswazyjnej, która zmierza do udowodnienia, że mróz i śnieg są czymś, czego przewidzieć nie można, a więc nie można się przygotować do ich uderzenia. Metaforyka tego typu służy usprawiedliwieniu bezradności. Read More

20 paź

Tomasz Różycki: 77. Kunst der Fuge (Alba)

„Zacznij od Bacha”, tego się domaga
tutejsze radio, ale co innego
szepcze mu krew. I na darmo taka
piękna erekcja rano, po spowiedzi
odbytej nocą wobec tego świata
w pensjonacie Kosmos, w pościeli,
z której wygląda sama Marylin Monroe,
namalowana na ścianie, z mocnym
zezem. Nigdy więcej takich poranków,
to obiecuje jedna dłoń na jądrach,
druga robi dywersję – fuga w parku
nad szara rzeką, ta sroka na łące,
toccata dział, deszcz? Wpół do czwartej
skacze do wody i tonie, naocznie.
Inni twierdzą, że jest na tamtym brzegu,
pod topolami. Zacznijmy od tego.

20 paź

Tomasz Różycki: 62. Czy warto

Czy było warto? W szpitalu dziecięcym
wydało się wreszcie, że Bóg jest to
krzyk idący od planety do planety, w mroku.
Czy było warto? Nieść na rękach tak długo,
żeby na końcu upaść? Na kafelkowanym
korytarzu, przy migoczącej świetlówce
tyle nocy wołać? Tyle dni, żeby usłyszeć
ten śmiech, żeby widzieć, jak dziecko
wbiega do wody. Czy było warto
brać to wszystko? Gość, który kupił
ten świat, nie potrafi odpowiedzieć,
dlaczego to zrobił. Przychodzi zmierzch,
zbierają się goście, są wśród nich tacy,
którzy tutaj przyszli posłuchać,
są i tacy, z którymi warto posiedzieć
i stracić wszystkie noce, wszystkie dni.

20 paź

Tomasz Różycki: 52. A życie kurz

Gość, który kupił świat, pewnie zwariował,
bo czy można świat kupić? Można tylko
przez szkiełko z rozbitej korony patrzeć
na obroty chmur ponad oceanem.
Chciałby wyprzedzić starego Zeitgeista,
i co dzień kupuje pięć egzemplarzy
tej samej gazety, szuka, dies ille? Lang ist
die Kunst, a życie kurz i nasermater? Read More