10 cze

Wojciech Kaliszewski: Spojrzenie spoza okularów

Bolesław Miciński lubił niewątpliwie patrzeć na otaczający go świat. Lubił pejzaże, bo dostrzegał w nich obecność ziemskiego wymiaru ludzkiego życia. A bez zrozumienia tej perspektywy niemożliwe było dla niego zagłębianie się w przestrzeni ostatecznej, najważniejszej, czy – jak często powtarzał – eschatologicznej. Pejzaż traktował więc jako przedsionek wiodący do prawdy ukrytej, trwającej niczym pierwotnie spisany tekst pod wieloma warstwami nałożonych nań obrazów i napisów. Widzę w Micińskim niezwykle skupionego i precyzyjnego w swych ruchach, ale i pełnego pasji, badacza palimpsestów, który krok po kroku odsłania to, co pierwotne, najcenniejsze i najważniejsze. Dzięki tym ruchom, wydobywającym rozproszone i zatarte przez czas epizody, historia pewnych postaci, ich myśli i działań ponownie splotła się w czytelne wątki, wypełniając ramy pasjonujących opowieści pozornie tylko odległych od problemów codziennej rzeczywistości każdego z nas. Istnieje bowiem klamra spinająca przeszłość z przyszłością w rozpoznawalną całość. To nic innego jak szereg zasad, pozwalających ukończyć rozpoczęte dzieło, określić cel i wydać sąd. Zasady organizują wspólnotę, tworzą to, co rozpoznawalne. Najgłębsza istota międzyludzkich różnic i podziałów polega na odmienności zasad. Różnice biologiczne wydają się mniej ważne. „Mieszkańcy Dalekiego Wschodu – pisał Miciński – operują innym kryterium piękna i zła – i jeśli Chińczyk wydaje się nam istotą niepojętą, to dlatego właśnie, że posługuje się odrębnym kanonem wartości, miarą, dla której wzorem nie byli Fidiasz i Platon.” Miciński nie miał wątpliwości, że żyjemy według wzorca zasad, który umieszczony jest w konkretnej przestrzeni i który ma swój czas oddziaływania. Wieloprzestrzenna i tym samym jakby „wieloczasowa” rzeczywistość jeszcze w pierwszej połowie XX wieku stanowiła punkt wyjścia dla rozpoznawania różnic i odmienności kulturowych. Analiza i badanie odmiennych systemów wartości było istotnie poznawcze. Pojęcie globalizacji i kulturowej unifikacji miało się dopiero narodzić. Miciński szukał klucza pozwalającego otworzyć najbardziej ukryte, ale i najbardziej znaczące tajemnice kultury. Był niezwykłym analitykiem, przekonanym, że sztuka, ta najdoskonalej wysublimowana część kultury, jest ściśle powiązana z rzeczywistością, wyraża ją i ujmuje jej istotę i tworzy dla niej perspektywę istnienia w przyszłości. Sztuka i kultura to szansa na uczłowieczenie człowieka.

Read More

10 cze

Tymoteusz Karpowicz: Żelazny list

co chcesz przez tę łunę dnia
włamującą się do okna wyjaśnić?
nie ma zapasów już znaczenie
i las rzeczy stoi bez nazw
moment osobowości kolorowej próżni
oczekiwania był imienny
lecz go wyprzedano na gałganki
w frędzlach filozofii przetrzyj nią
ten ogień na popiołach oczu
jest tam feniks lecz go nie zobaczysz
patrzy prosto przez żelazny list ślepoty

03 cze

Marek Ławrynowicz: Wrzosowisko (fragment)

Jakoś tak w miesiąc po weselu Matyskowej do Mamci przyszedł list z Anglii. Właściwie nie do Mamci tylko do jej syna Krzysztofa, który znikł po powstaniu warszawskim. Nadawca listu, podpisujący się „Charłamp” wyrażał nadzieję, że Krzysztof nie musi się już ukrywać i może rozpocząć w miarę normalne życie. Na wypadek gdyby mimo zmian, jakie zaszły, okazało się ono trudne i pełne prześladowań, „Charłamp” zapraszał syna Mamci do siebie do Kornwalii, gdzie hoduje owce i zupełnie dobrze mu się powodzi.

Mamcia przeczytała list kilkanaście razy i zrozumiała tylko jedno: jej syn nie był w Anglii tak jak jej się wydawało. Ale gdzie był? Z wiezienia już by go wypuścili. Gdyby ukrywał się pod innym nazwiskiem, teraz mógłby się ujawnić, a przynajmniej dać matce znak życia. Mamcia stała się małomówna, nie wychodziła swoim zwyczajem na podwórko, nie plotkowała, nawet przestała uchylać drzwi, gdy ktoś do nas pukał. Pewnego dnia przesiedziała z Przastkową całe po popołudnie na ławce przed domem, a gdy zaczął zapadać zmierzch, udały się obie do Witkowej, choć zasadniczo nikt w naszym domu nie utrzymywał z nią bliższych kontaktów. Jak się później okazało, chodziło im o informację, co się dzieje z ubekiem Witką, o którym od pewnego czasu nie mieliśmy żadnych wiadomości.

Read More

02 cze

Mirosław Bańko: Wielki Reset

„Gdzie szukać najczystszej polszczyzny?” – zapytał korespondent w internetowej poradni językowej PWN. Ciekawsza od odpowiedzi jest wyrażona w pytaniu tęsknota do czystości – jak widać, nie znosząca kompromisów.

Poszukiwanie źródeł najczystszej mowy musi być fascynujące. Jeśli się bowiem uważa, że język jest „brudny” i z każdym dniem coraz brudniejszy, to cofając się w czasie, powinniśmy dotrzeć do jego mitycznych narodzin, gdy był jeszcze niewinny i nieskalany. Trzeba tylko uważać, aby nie przeoczyć momentu, gdy rwąca rzeka języków słowiańskich wydała z siebie język polski. W przeciwnym razie popłyniemy dalej, mijając kolejne odnogi i odpływy, aż dotrzemy do małpich wokalizacji. Te podobno służyły – jak powiedziano by dziś – celom konwersacyjnym, czyli podtrzymaniu więzi społecznych w stadzie.

Jeśli Adam i Ewa nie mówili po polsku, to skąd pewność, że polszczyzna u swoich źródeł była w stanie nieskalanego dziewictwa? Może była raczej zepsutą odroślą ze słowiańskiego pnia? A ten pień może też nie był pniem, tylko zdziczałym pędem jakiegoś innego dzikiego krzewu? Rozwój języków byłby więc procesem stopniowej degeneracji, a jego motorem bezmyślny homo sapiens, który język przejął w stanie dziewiczym z rąk swoich małpich przodków, ale zmarnował, skalał, zbezcześcił?

Read More

02 cze

Lilla Latus: Poeta kuszący

Jerzy Grupiński, Kuszenie świętego Poetego. Biblioteka „Toposu”, Sopot 2012.

Jerzy Grupiński przyzwyczaił swoich czytelników do poezji wysokich lotów. Jego najnowszy tomik Kuszenie świętego Poetego to prawdziwa uczta intelektualna. Urok tych wierszy polega przede wszystkim na wierności. Poeta jest wierny tradycji, intuicji, a przede wszystkim sobie. Sięga do najszlachetniejszych odniesień, analizuje otaczający świat przez pryzmat własnych doświadczeń z czasem, uczuciami i odczuciami.

Read More

02 cze

Katarzyna Bieńkowska: Ocalone z kontekstu

Grzegorz Kwiatkowski, Radości. Biuro Literackie, Wrocław 2013.

Kiedy w ubiegłym roku Grzegorz Kwiatkowski przysłał do „Wyspy” wiersze z cyklu Radości, z których pięć ukazało się potem w numerze 2 w 2012 roku, zadał mi dwa niestosowne pytania. Po pierwsze, czy jego wiersze mi się podobają, a po drugie – czy uważam, że Radości to gotowe, skończone dzieło. Nie wiem, czy jego niepewność była autentyczna, czy jedynie retorycznie kokieteryjna. Natomiast niestosowność pierwszego pytania polegała w moim odczuciu na tym, że Radości to nie są wiersze do podobania (w nich Kwiatkowski nijak nie kokietuje czytelnika), one porażają, odrażają, obnażają, obrażają wręcz. Bo czy poeta ma prawo? Czy ma prawo wyrywać czytelnika z, i tak nigdy nie dość ugruntowanego, spokoju ducha, pogodzenia z sobą i z rzeczywistością, ze starannie plecionej siatki doraźnych i stałych zachowawczych eskapizmów i kłuć go w oczy, ba! smagać boleśnie, absurdalnie arbitralnym okrucieństwem tego świata? I czy ma prawo zawłaszczać cudze cierpienie, cudze traumy, cudze losy, cudze śmierci, cudze winy wreszcie i – w arbitralnym szyku – układać je w wiersze pod dojmująco perwersyjnym w dodatku tytułem? Read More

27 maj

Numer 1/2013

CAŁY NUMER DO KUPIENIA NA VIRTUALO.PL (format pdf) 

PROZA

POEZJA

  • Tymoteusz Karpowicz: Z Pascala | Hic obiit Conradus | Usypywanie | Przechadzka z szewcem z Efezu | W czytelni bibliotecznej z szewcem z Efezu | Żelazny list
  • Zofia Beszczyńska: Imiona
  • Grzegorz Łatuszyński: Na ciemnokręgu nadziei – dziesięć tysięcy wiorst i tysiąc km | By pamięć wróciła
  • Tomasz Hrynacz: Zrywając się ze snu | Ostatnia kawa, ostatni papieros
  • Tadeusz Zawadowski: Tylko przypadkiem | Anna i morze | Anna i morze II | Koniec sezonu
  • Łukasz Hawryluk: Aberracje

ESEJ

  • Janusz Drzewucki: Życie wciąga
  • Natalia Rusiecka: Współczesna literatura białoruska wobec historii
  • Wojciech Kaliszewski: Spojrzenie spoza okularów

WYWIAD

  • Jarosław Zalesiński: Wdzięczność dla pułapek. Rozmawiała Krystyna Chwin

FESTIWAL GORZKIE ŻALE

FELIETON

NOWE NAZWISKA

  • Katarzyna Elzner: Do Pani, która mnie nie zna | Podobieństwo wielkich oczu | (odwyk) | międzygwiezdna

GALERIA NA WYSPIE

PERYSKOP

  • Piotr Dobrołęcki: Z redakcyjnej poczty
  • Janusz R. Kowalczyk: Wyspa Dymnego

WSPOMNIENIA

  • Stefan Chwin: Pożegnanie Albrechta Lemppa
  • Wspomnienie o Albrechcie Lemppie

RECENZJE

KRONIKA
KRONIKA REGIONALNA
NASI AUTORZY

CYPEL

  • Piotr Wojdat: Muzyka Ambient – artystyczne ujęcie muzyki tła
  • Z notatnika wyspiarza