15 lip

Mirosław Bańko: Lewa, prawa

Zwrot „Nie wie lewica, co czyni prawica” służy dziś zwykle do spuentowania sytuacji, w której ta sama instytucja wydaje sprzeczne decyzje lub niezgodne opinie. Pochodzi jednak z Ewangelii św. Mateusza, który obrazowo pokazał, jak trzeba dawać jałmużnę ubogim: nie na pokaz, jak czynią niektórzy, tylko skromnie i po cichu, tak żeby lewa ręka nie wiedziała, co czyni prawa.
Porządek „lewica – prawica” w sytuacji opisanej w Biblii jest zrozumiały: ludzie są przeważnie praworęczni, więc często prawica coś robi, a lewica tylko statystuje i albo wie, albo nawet nie wie, co się dzieje. Biblijny rodowód przytoczonego zwrotu jest jednak dziś mało znany, dlatego równie dobrze można go spotkać w porządku odwróconym: „Nie wie prawica, co czyni lewica”.
Jest więcej dowodów na to, że frazeologię praworęczni narzucili leworęcznym, a prawonożni lewonożnym, por. „Mieć dwie lewe ręce”, „Wstać lewą nogą z łóżka”.  Narzucili im także metaforykę i aksjologię, por. „Ten twój chłopak jest jakiś lewy” (czytaj: niewydarzony), „lewe interesy”, „lewizna”. Z drugiej strony „prawy człowiek”, „rządy prawa”, „prawość”, „prawda”, „sprawiedliwość”, „sprawny”, „poprawić” – wszystkie spokrewnione! Zresztą dawne znaczenie „prawego” to prosty, a „lewego” – krzywy. Gdy ktoś ma coś złego do powiedzenia, to już lepiej, żeby walił „prosto z mostu” niż kluczył, kręcił i kołował.
Praworęczna większość podyktowała leworęcznym nawet konwencjonalne gesty. Leworęczny prezydent Obama kładzie na sercu prawą dłoń, gdy grany jest hymn, a witając się, podaje prawą rękę. Ciekawe, że gdy chodzi o gesty spontaniczne, niewyuczone, to jest inaczej: leworęczny oszczepnik w czasie rozmowy w barze użyje lewej ręki, aby pokazać, jak trzyma się oszczep, a leworęczny dyskutant, gestykulując, będzie unosił lewą dłoń, mówiąc o czymś, z czym się zgadza, prawą zaś, mówiąc o czymś, z czym się nie zgadza – odwrotnie niż jego praworęczny adwersarz. Dlaczego ludzie wskazują słuszne ich zdaniem racje tą ręką, którą operują sprawniej?
Prawidłowość ta ma podobno szerszy zasięg: łatwość percepcji i łatwość manipulacji z zasady idą w parze z korzystną oceną. Jeśli więc coś jest łatwe do zrozumienia lub do wykonania, to będzie uchodzić za słuszne, prawdziwe, ładne i w ogóle atrakcyjne. Do takiego myślenia przygotowała nas natura – czyżby po to, byśmy sprawnie głosowali na populistycznych demagogów, którzy unikają trudnych odpowiedzi, a za to mamią ułudą łatwych rozwiązań?
Łatwość percepcji i łatwość manipulacji nie są na szczęście dane raz na zawsze. Ktoś, kto za szczyt finezji uważa rockowe „umpa umpa”, może głębiej zainteresować się muzyką i w efekcie dojść do wniosku, że rockowe kapele są nudne, a prawdziwym wyzwaniem dla jego umysłu jest Panufnik albo Penderecki. Ktoś, kto wierzy, że „wszystkiemu są winni Żydzi, masoni i cykliści”, może poczytać więcej, popatrzeć szerzej i kto wie – może dojdzie do wniosku, że spiskowe teorie to lipa, a świat jest fajny dzięki temu, że nie jest czarno-biały.
„Lewa! Lewa! Lewa!” – apelował Majakowski, gdy był jeszcze piewcą rewolucji. Nie da się jednak iść, ruszając tylko jedną nogą, wszystko jedno – lewą czy prawą. I tak jak dwie nogi, tak też dwie ręce są potrzebne – lewica i prawica.
Jak ich nazwy i skojarzenia związane z lewą i prawą stroną ciała wpływają na obraz sceny politycznej, to inna sprawa. O tym, że radykałowie są na lewicy, a tradycjonaliści na prawicy zadecydował podobno przypadek – podział miejsc we francuskim Zgromadzeniu Narodowym w czasach Robespierre’a. W efekcie w polskim sejmie lewica siedzi wprawdzie po lewej ręce marszałka, ale „po prawicy” ugrupowań prawicowych. Paradoksalnie więc tam, gdzie król sadzał swoich najbardziej zaufanych dworzan.
Zasada, zgodnie z którą miejsce po prawej daje się najbardziej zaufanym, ma zaskakujące wyjaśnienie: ktoś siedzący na prawo od nas mógłby bez trudu zadać nam cios nożem ukrytym w rękawie, gdyby chciał, dużo trudniej natomiast byłoby mu to zrobić, gdyby siedział u naszego lewego boku. Czy dlatego wierni wyznaczyli Synowi miejsce „po prawicy Boga Ojca”? Możliwe, tyleż bowiem Bóg stworzył nas „na obraz i podobieństwo swoje”, ile my Jego.