15 gru

Mirosław Prandota: Bokser

1.
Zapytałem boksera Zbyszka Raubo, czterokrotnego mistrza Polski, olimpijczyka, a obecnie trenera – na czym polega magia boksu.
– Na biciu – odpowiedział bez namysłu. – Młodzi chcą nauczyć się bić, zanim sami zostaną pobici.
– Co potem? Co będzie, kiedy już się nauczą?
– A, to już inna rozmowa!
I tak sobie rozmawiamy o mordobiciu. Ja z punktu widzenia przygodnego widza, on – zawodowca. Wydawać by się mogło, że gdy już młody człowiek opanuje sztukę bicia, od razu sprawdza swoje umiejętności na bliźnich, bo po to się uczył.
– To wcale nie tak! – zaprzecza gwałtownie. – Na ulicy, w zaułkach sprawdzają się tylko ci, którzy wytrzymali trudy zaledwie kilku treningów i uznali, że mają dosyć. Inaczej mówiąc, tacy, którzy nie zdążyli nauczyć się niczego. Natomiast niezłomni, którzy uczą się boksu latami, nabierając po drodze pewności siebie, umiejętności i przekonania, że w razie potrzeby dadzą radę każdemu… oni nie sprawdzają się na ulicy. Dotyczy to nie tylko boksu – zapewnia na koniec Raubo, który całe dorosłe życie poświęcił temu sportowi – ale wszystkich rodzajów sportów walki. Jak to się mówi: „szlachectwo zobowiązuje”. Read More

15 wrz

Hanna Musiał: Tournee

O świcie, z mroku więziennych baraków wyłaniają się tancerki zespołu „Droga”. Idą w eskorcie wychowawców, gęsiego. Każda trzyma w górze swój kaukaski strój na wieszaku; zimowy wiatr targa czerwone płaszcze i tiulowe szale.
Te pachnące, już od rana umalowane kobiety dnie i noce spędzają w więziennych celach. Jak twierdzą pracownicy penitencjarni, pół roku temu były agresywnymi, patrzącymi spode łba przestępczyniami. Taniec je zmiękczył, wysubtelnił, dowartościował. Wydobył uśpioną wrażliwość. Read More

20 mar

Magdalena Rybak: Dobry jak chleb

Każdy robi, co lubi. Ja lubię młyn. Jak się przejdę i przeciągnę ręką po maszynach, mam 15 lat. Jak za pierwszym młynowaniem. Od 36 roku młynarz jestem. Przed wojną za Bugiem, po wojnie przed Odrą. W Złotnikach, w Bolesławcu, Jagodzinie i w końcu w Świerzawie. Nie znam innej pracy. I nie znam innego chleba. 55 lat małżeństwa, dwie córki, dwóch synów i chleb tylko własny.

Nad ciastem znak krzyża

Ręce wielkie jak bochny, szerokie jak wisełka do przekładania chleba, popękane jak młyn. Młyn z 80 roku. Młyn i koło, na 6,5 metrów szerokie. Piękne, drewniane osie jak ramiona. Każde wiaderko 50 kg wody garścią czerpało. W 51 roku oś poszła, po 70 latach pracy ramiona opadły. Młyn na 6 lat stanął i zamiast mąką kurzem się przykrył.
Syn: Ojciec przyjechał, a młyn zdewastowany, zarośnięty, martwy. Bez napędu, bez okien. Odremontował, odmalował. 5 miesięcy nie spał, aż młyn ruszył. Read More

20 gru

Magdalena Rybak: Wspomnienia obozowe, „Sara“

Wchodzę na teren cmentarza, na teren pamięci. Ból, strach. Czarny teren, czarny plac, czarne kręgi. Rodziny żydowskie, jak wrony. Jak wianki żałobne, jak pęta kaszanki, drużyny piłkarskie. Trzymają się swoich łodyżek, ramion. Tańczą? Grają? Walczą? Modlą się? Lamentują? Kręgi kiwają się, drżą, zawodzą. Co chwilę rozrywają się, pękają i wypuszczają posłańca? Tropiciela? Strzałę? On? Ona? Odrywa się w trawę, w zieloność. Tnie własną ścieżkę. Krok po kroku. Przykrywa życie. Czarne stopy, czarne ślady, stróżki. Rozpływają się, rozbiegają. Osiągają cel? Jasność? Odpowiedź? I wracają. W krąg, w pamięć, w ból. Mądrzejsze? Mocniejsze? Kręgi wznoszą się jak mury, jak baszty, kominy.
Read More

20 gru

Magdalena Rybak: Młoda królowa z SS. The Beautiful Beast s. 68

Albert Pierrepoint egzekutor
The Beautiful Beast s. 85
„Wyszła z celi i szła do nas uśmiechając się. Wyglądała na tak uroczą dziewczynę, jaką każdy chciałby spotkać. Odpowiadała na pytania… ale kiedy padło pytanie na temat jej wieku zrobiła przerwę i uśmiechnęła się. Zdałem sobie sprawę, że uśmiechamy się do niej, jakbyśmy byli zakłopotani pytając kobietę o wiek. „Szybko – powiedziała – Niech będzie po wszystkim”.

ZO t. 36 k. 63
„Grese Irma, SS nadzorczyni, pochodzenie niemieckie, urodzona 7.10.1923 we Wrechen. Skazana za przestępstwa wojenne w Auschwitz. Doceniona za swoje zasługi przy eksterminacji więźniów medalem…” Read More

20 gru

Mirosław Prandota: Ślub z cudzoziemcem

Małżeństwo Polki ze Szwedem to mezalians od samego początku aż do końca, ale dziewczyny wychodzą za mąż chociażby dlatego, aby pognębić swoje krajowe koleżanki opowieściami o wspaniałym świecie, do jakiego trafiły po ślubie.

Spędziłem kawał czasu w Szwecji, będąc od początku do końca pod urokiem niepowtarzalnej przyrody tego kraju. Oczywiście, nie stroniłem też od ludzi, tym bardziej zresztą, że trzeba było zarabiać jakieś pieniądze na utrzymanie głodnego organizmu w dobrej formie. Zawierając mniej lub bardziej trwałe znajomości, a nawet przyjaźnie, często zastanawiałem się, dlaczego w szwedzkim stadle małżeńskim kobieta bywa z reguły starsza od swojego męża. Owszem, niejeden raz słyszałem, że tak być musi, bo kobiety żyją dłużej i że w związku z tym trzeba to jakoś „wyrównać”. Najlepszym środkiem na „wyrównanie” ograniczonej łaskawości losu wobec płci męskiej jest w Szwecji starsza od męża żona i tyle! Read More

15 paź

Mirosław Prandota: Między piekarnikiem a lodówką

Alicja Chrzęst-Barahona jest ekstremalną maratonką. Bierze udział w biegach na trasie przekraczającej nawet 500 kilometrów. Wychowała się na Podhalu, dziś mieszka w Nowym Jorku. Niedawno obchodziła 10-lecie swojej niezwykłej kariery sportowej.

Zbliża się wieczór. Jak okiem sięgnąć, wszędzie tylko piasek uformowany w kształcie wydm i nic więcej. Ani śladu roślinności, zbiorników wodnych, osiedli ludzkich, chmur na niebie, nie ma nawet ptactwa wysoko nad głową. Być może zleciałyby się skądś sępy, gdyby na odległość wyczuły woń zamęczonego na śmierć ciała. Taka jest Sahara. Pusta, wypłowiała z barw aż po linię horyzontu, nagrzana jak piekarnik, nieprzyjazna dla obcych.

Obca jest Alicja, ultramaratonka z Nowego Jorku. Słowo „ultramaratonka” brzmi równie obco jak wszystko, co można tu usłyszeć wieczorem i w nocy – szelest węża, wycie szakala i chrobot skrzydeł wydawanych przez chrząszcze wyłaniające się nagle nie wiadomo skąd. Ludziom potrzeba coraz to nowych wrażeń. Wymyślili już wiele, jednak nie zdołali jeszcze określić granic możliwości ludzkiego organizmu. I właśnie teraz to się odbywa. Alicja biegnie już czwarty dzień, niebawem będzie trzecia noc, ma już za sobą trzysta kilometrów, a do mety brakuje dwieście pięćdziesiąt… Read More