08 maj

Monika Małkowska: Niech sczezną krytycy!

1.
Najpierw tytułem wyjaśnienia tytułu. Oczywiście, chodzi o parafrazę nazwy słynnego spektaklu Tadeusza Kantora Niech sczezną artyści! (premiera w 1985 roku). Oto, jak on sam się tłumaczył: „Wszystko, co tworzyłem dotychczas, miało zawsze cechę wyznania. Wyznania stawały się coraz bardziej osobiste. Wyznania, aby ocalić przez zapomnieniem. Wyznanie nostalgii, tęsknoty za powrotem do lat dzieciństwa, aby ocalić ten szczęśliwy czas klasy szkolnej. Później, aby ocalić swój pokój dzieciństwa, utrwalić, wplątać w wielką i duchową historię naszej kultury. A potem to ciągłe pragnienie i marzenie i wola, by twórczość była wolna, podległa tylko mnie, moim słabościom, szaleństwom, chorobom, moim klęskom, mojej samotności…”. Read More

31 sie

Mirosław Bańko: Proste, a więc prawdziwe

Psychologowie twierdzą, że informacja prostsza do przyswojenia ma większe szanse, by ją uznano za prawdziwą, niż informacja, którą przyswoić trudno. Nic dziwnego, że tak oporne na zmiany są stereotypy: wszystko, co pasuje do założonego obrazu świata, wydaje się bardziej wiarygodne i ów obraz utrwala, to zaś, co nie pasuje, jest podejrzane, kwestionowane, w najlepszym razie ignorowane.

Na łatwość przyswajania informacji – czy też, jak wolą psychologowie, na łatwość ich przetwarzania – ma wpływ wiele czynników. Nawet sposób zapisu się liczy: słowo drukowane jest odbierane jako bardziej wiarygodne od pisanego nie tylko ze względu na prestiż druku, ale dlatego, że jest bardziej czytelne. Nawiasem mówiąc, książki drukowane nie od razu cieszyły się prestiżem: ludziom żyjącym w początkach epoki drukarstwa wydawało się, że to rękopis jest wyrazem duszy (natchnionej przez Boga), a książka drukowana będzie pełnić rolę poślednią.

Read More

31 sie

Karol Maliszewski: Internet i poeta

Dość długo obejmował mnie chłód biorący się z niechęci, wręcz nienawiści, pewnego studenta. Z większością nie mam problemów. Dobrze i mądrze nam się żyje. A tu jeden ubzdurał sobie, że napisze pracę licencjacką pt. „Współczesny teatr – sztuka homoseksualistów dla homoseksualistów”. Nie przypadło mi to do gustu, choć zdolności, pasję i znajomość rzeczy tego młodzieńca podziwiałem od dawna. Wolałbym, żeby te świetne cechy, i energię intelektualną, ulokował w innym projekcie. W czymś, co jest do skonkretyzowania i uszczegółowienia. Z faktu, że kilku polskich inscenizatorów i aktorów „wyszło z szafy” i afiszuje się swoją odzyskaną tożsamością płciową, nie wynika nic takiego, co przekładałoby się na wartość kreowanej przezeń sztuki. Nie boję się takich tematów. Boję się intelektualnej hucpy. Biedny student, ile by się musiał napocić, by sprostać tak naciągniętej tezie. I do czego by to doprowadziło? Do następnej ściany, za którą pustka.

Read More

24 sie

Piotr Wojciechowski: Pisarz w kraju średniej wielkości

Pisanie o książkach jest samo z siebie wyższą formą bytu niż pisanie książek, ale gdy o książkach pisze się głupio, podle lub niedbale, czyni się zło gorsze od tworzenia niedobrej literatury. To daję sam sobie za przestrogę, bo biorę się właśnie do pisania o książce. Czy nie jest głupie pisanie o książce, której inni, Czytelniczki i Czytelnicy „Wyspy” nie przeczytają, a więc nie wejdą ze mną w spór, czy dialog?

Nie będę tego wiedział, podobnie jak nie dowiem się nigdy, czy rzeczywiście tom Czasy i przyjaźnie Stanisława Wujastyka nie ma szans czytelniczych u „wyspiarzy” jako literatura trudno dostępna, staroświecka, a w pewnym sensie środowiskowa. Stanisław Wujastyk pochodzi z Lubelszczyzny, z niezamożnej rodziny  ziemiańskiej. Ukończył szkołę lotniczą w Dęblinie, podczas kampanii wrześniowej dowodził eskadrą szkoleniową, której pilotów udało mu się wyprowadzić do Rumunii. Awantury wojenne zakończył w Anglii jako polski pilot w RAF, potem uzyskał licencję pilota cywilnego, latał wszędzie i na wszystkim, od Afryki po Afganistan, jego ostatnim samolotem był osobisty odrzutowiec króla Maroka.  Zawsze pisał, a od końca wojny  był  twórczym uczestnikiem życia teatralnego i literackiego Polonii. Dziś – sędziwy, ale młody duchem mieszka w Monachium. Poznałem go dwadzieścia parę lat temu, gdy zaraz po utworzeniu Stowarzyszenia Pisarzy Polskich zrobiliśmy w Warszawie wielkie spotkanie z polskimi pisarzami z emigracji.

Read More

24 sie

Jerzy Górzański: Szablon w dłoń!

Ostatnio karierę robi szablon językowy, często powtarzany i często pisany, dotyczący pękania – ktoś nie pęka albo coś nie pęka. Nie pęka, czyli jest odważny, a może nawet pewny siebie. Niczego się nie boi i nikt mu nie podskoczy. W witrynie sklepu z kosmetykami przeczytałem napis: „Lakier pękający w sprzedaży”. To znaczy, że ten lakier nie musi pękać, bo właśnie pęka. Chociaż wolę lakier, który nie pęka. Lakier niepękający organicznie jest mi o wiele bliższy.

W gazecie sportowej – tego samego dnia – przeczytałem tytuł „Polki nie pękają”. Chodziło o polskie siatkarki przygotowujące się do meczu ćwierćfinałowego z Serbkami podczas mistrzostw Europy. Lakier na ich paznokciach może pękać do woli, ale nasze dziewczyny nie pękną ani na chwilę. Niestety pękły – Serbki gładko je ograły. Następnego dnia przeczytałem w poważnej gazecie nagłówek: „Nie da się dokładnie zważyć mózgu księgowego”. Sam nagłówek – daleki od szablonu językowego – wydaje się słuszny. Mózg pracownika finansowego to nie kiełbasa, nie da się go podzielić na pęta, zważyć i zawinąć w folię. Read More

07 sie

Wojciech Kaliszewski: Jazz. Muzyka dzikusów i intelektualistów

Krystian Brodacki, Historia jazzu w Polsce. Polskie Wydawnictwo Muzyczne SA, Kraków 2010.

Jazz jest muzyką wielkiej koncentracji uczuć i myśli. Nie da się grać jazzu bez emocjonalnego skupienia, bez pełnego wewnętrznego napięcia, szukającego swojego rytmu, swojej frazy i artykulacji. Jazz jest sztuką otwartą, wciąż dobrzmiewa do coraz to nowych granic, określając swoją przestrzeń w serii miejsc brzmiących stałymi i zmiennymi układami dźwięków. Ich wewnętrzny ruch porywa człowieka i wciąga do tak pulsującej przestrzeni. Ten, kto naprawdę gra jazz, jest w środku i zarazem na zewnątrz, sam jest granicą i jej otwarciem. Jest jazzem.

Historii muzyki jazzowej nie da się zamknąć w prostych, chronologicznie uporządkowanych ramach. Jej dynamiczny i nieposkromiony charakter sprawia, że wymyka się ona próbom opisu, periodyzacji i ustaleniu w pełni kompletnej listy formujących ją źródeł. Ale może właśnie te trudności – paradoksalnie – sprawiają, że jazzowej historii jesteśmy ciekawi. I to zarówno tej wielkiej, ogarniającej największe nazwiska i przełomowe nagrania, jak i tej złożonej z mniej znanych może, ale przecież także niezwykłych i dopełniających całość epizodów.

Read More

07 sie

Piotr Pieńkosz: Eseistyczny Facebook

Marek Bieńczyk, Książka twarzy. Świat Książki, Warszawa 2011.

Jeśli recenzja, zgodnie ze swą słownikową definicją, ma wartościować dzieło literackie, to w przypadku Książki twarzy Marka Bieńczyka okazuje się to niezwykle trudne. Publikacja ta bowiem jest niebanalna, wymyka się wszelkim klasyfikacjom. Składające się na nią teksty, w większości o charakterze esejów, są bardzo zróżnicowane, ale każdy na swój sposób intrygujący.

„Opowiadam tu (…) o rzeczach, które coś dla mnie znaczą” – podkreśla na wstępie autor, jakby przygotowując nas do lektury książki zarazem o wszystkim i o niczym, tzn. publikacji, która ze względu na specyficzny charakter nie ma ani fabuły, ani nawet określonego zakresu tematycznego. W książce znajdziemy więc teksty opowiadające zarówno o miłości do sportu, która w młodości cementowała więź między autorem a jego ojcem, jak i barwną analizę książek Karola Maya o niejakim Winnetou, które z kolei znacząco wpłynęły na kształtowanie się osobowości nastoletniego Bieńczyka. Autor opisuje siebie jako podróżnika absurdalnego, kiedy odwiedzał Brazylię oraz wspomina o zamiłowaniu do kajaków i wiosłowania. Jest tu esej o Henrym Millerze i jego literaturze, ale także próba opisania historii kształtowania się w świadomości cywilizacji pojęcia „granica” wraz z rozwojem podziałów narodowych. Pojawiają się nazwiska m.in. Leo Beenhakkera, Adama Mickiewicza, Wiktora Hugo, Juliusza Słowackiego czy też Raymonda Chandlera.

Read More